środa, 29 maja 2013

Gombrowiczowskie przemyślenia K. - part II

Na twitterze od paru dni trwa akcja #69FactsAboutMe. Postanowiłam także się do niej przyłączyć i ogarnąć te 69 faktów. Jednak uznałam, że nie warto robić tego na tt, bo limit 140 znaków mnie przerośnie i z 69 faktów zrobi się tysiąc tweetów. Zatem umieszczę te wszystkie wypociny tutaj =). Jedna z moich przyjaciółek- Agi zabrała się za to wczoraj, dlatego zachęcam Was do odwiedzenia jej profilu <klik>.

#69FactsAboutMe

1. Mam osiemnaście lat, ale mój wiek się już nie zmieni, ponieważ jestem "forever young".
2. Jestem wieczną marzycielką, jednak pozostaje przy tym także realistką.
3. W przedszkolu była małą, samolubną i wredną dziewczynką, której nigdy nic się nie podobało.
4. Uważam, że moje dzieciństwo było niezwykłe. Pomimo tego, że nie miałam prawdziwego przyjaciela.
5. Od najmłodszych lat chciałam zostać sędzią, żeby móc wprowadzać sprawiedliwość.
6. Mam pluszowego psa- Basketa, z którym uwielbiam urządzać sobie krótkie pogawędki. Często doradza mi w wyborze stroju.
7. Kocham przekomarzać się i sprzeczać z moją mamą.
8. Gdy jestem w dołku, mama zawsze przychodzi do mnie, ale nigdy nie pyta co się stało. Zagaduje o siatkówce, pyta o ostatnie mecze. Jeśli nawet o tym nie chce rozmawiać, wychodzi mówiąc: "Myślę, że czas posłuchać Justina."
9. Wstydzę się niektórych sytuacji z gimnazjum. To były wyjątkowo beztroskie lata.
10. Nie zdarzyło mi się nigdy przegrać w "państwa i miasta". Jestem mistrzem tej gry.
11. Uważam, że mam kompleks ABC- Absolutny Brak Cycków.
12. Do 15 roku życia co roku jeździłam na wakacje do dziadków na wieś. Zawsze gdy miałam odjeżdżać płakałam. Do dziś mam sentyment do tego miejsca.
13. Gdy mama jest na mnie bardzo zła mówi po niemiecku. Straszne.
14. Wyznaję zasadę, że buty nie muszą być wygodne, ważne, że świetnie wyglądają.
15. Irytuje mnie głupota innych, dlatego często jestem niemiła.
16. Chciałabym mieć kota ragdolla, któremu dałabym na imię Jason.
17. Moje ulubione ciasteczka to Oreo, oddałabym za nie życie.
18. Uważam obejrzenie filmu "Kevin sam w domu" za zwyczaj świąteczny.
19. Całą podstawówkę trenowałam i grałam w piłkę nożną- podobno byłam dobrze zapowiadającym się pomocnikiem.
20. Moje największe osiągnięcie sportowe to 4 miejsce w Mistrzostwach Wlkp. w piłce nożnej. Płakałam po meczu o 3. miejsce, ponieważ przegrałyśmy z dziewczynami, z którymi się zaprzyjaźniłyśmy.
21. Wolę Real Madryt od FC Barcelony. Jednak zawsze preferowałam angielskie drużyny i pomimo tego, że odsunęłam się od footballu nadal kibicuje Arsenalowi Londyn.
22. Październik 2006r. to był trudny dla mnie okres. Pewnego dnia właśnie wtedy usiadłam przed TV, przeglądałam kanały i trafiłam na mecz siatkówki: Jastrzębie vs. Skra. Zainteresowałam się i trzymałam kciuki za Jastrzębie, ponieważ przegrywali. Do dzisiaj jestem ich wierną fanką, a za Skrą wciąż nie przepadam.
23. Na swój pierwszy mecz siatkówki na żywo pojechałam 8 lipca 2010r. do Katowic. To były najwspanialsze urodziny, jakie mogłam sobie wymarzyć. Polacy grali wtedy z Niemcami, ale niestety nie wygrali.
24. Zdjęcie z Pawłem Ruskiem, to pierwsza fotka, jaką zrobiłam sobie z siatkarzem.
25. Zawsze, gdy jestem na meczu i wraz z pozostałymi kibicami śpiewam acapella hymn, mam łzy w oczach.
26. Gdy w 5. klasie zmarła mi babcia dotarło do mnie, czym jest śmierć i wtedy zaczęłam szanować ludzi. Zamknęłam rozdział z samolubną K.
27. Uwierzyłam, że jestem w stanie zrobić wszystko, gdy po raz pierwszy usłyszałam piosenkę "Never say never" Justina.
28. Jeśli strasznie się nudzę, zaczynam oglądać telenowele. To świetny sposób na odmóżdżenie.
29. Zdecydowanie wolę "Władcę Pierścieni" od "Harry'ego Pottera".
30. Mama zaraziła mnie miłością do Bon Jovi i Bruce'a Springsteena.
31. Zawsze uważałam, że nie mogę zamykać się na jeden gatunek muzyczny, bo jest za dużo pięknych piosenek.
32. Jako 5-6 latka zaczęłam słuchać Backstreet Boys, nadal uwielbiam ich piosenki. Dla mnie są najlepszym boysbandem ever.
33. Marzę o duecie Backstreet Boys z One Direction.
34. Moją ulubioną piosenkę zawsze było, jest i będzie "The One".
35. Gdy pierwszy raz zobaczyłam teledysk "What makes you beautiful" pomyślałam " O ja, ale słodziaki. Muszę ich pokazać Kamili." Nie wiedziałam, że to jedno kliknięcie "play" na youtube zmieni moje życie.
36. Jestem dumna z bycia Polką, jednak sądzę, że ten kraj zmierza do ruiny.
37. To dziwne, ale słucham/łam wyłącznie boysbandów lub zespołów, składających się wyłącznie z mężczyzn ( Backstreet Boys, N-Sync, US5, Jonas Brothers, One Direction, The Wanted, Big Time Rush, Union J, GMD3, What About Tonight, The Collective, Take That, Maroon 5, Fun., The Script, Lawson, Room 94, Kings of Leon, 30 Second to Mars) oraz wokalistów (Justin Bieber, James Blunt, Josh Groban, Jason Mraz, James Arthur, Aiden Grimshaw, Adam Martin, Austin Mahone, Eminem, Conor Maynard, Jesse McCartney).
38. Jedyną wokalistką, którą w pełni szanuję i podziwiam jest Christina Perri.
39. Jestem molem książkowym. Uważam, że nie ma nic lepszego od poszerzenia swojej wyobraźni od przeczytania porządnej książki.
40. Boję się ptaków, nie ma dla mnie nic gorszego od nich.
41. Znam podstawy języka hiszpańskiego i rosyjskiego. Na studiach chce podszkolić się w tych językach.
42. Uśmiecham się, gdy słyszę brytyjski akcent.
43. Przed śmiercią chce odwiedzić Londyn, Dublin, Madryt, Rzym, Moskwę, Petersburg, Nowosybirsk, Jekaterynburg, Amsterdam, Wiedeń, Los Angeles, Rio de Janeiro, Buenos Aires, Sydney, Melbourne, Pekin i Tokio.
44. Moim marzeniem jest zamieszkać na starość na prowincji w Hiszpanii lub Irlandii.
45. Mój ulubiony pisarz to Steve Berry, a pisarka Melissa Marr.
46. Często doskwiera mi ból w prawej kostce, przez co kuleję. To wynik urazu z podstawówki. Treningi piłki nożnej nigdy nie były łatwe.
47. W liceum chodziłam do klasy humanistycznej, pomimo tego, że całym sercem i umysłem jestem ścisłowcem.
48. Chce zostać absolutnym geniuszem matematycznym i wykładać na najlepszych uczelniach na świecie. A zanim przejdę na emeryturę, jakaś Nagroda Nobla byłaby mile widziana.
49. Moim drugim domem są Katowice. Traktuje to miasto, jak miejsce, w którym tak naprawdę powinnam się urodzić.
50. Jestem bardzo wierząca. Sądzę, że bez wiary nie byłabym w stanie przetrwać. To wiara daje mi nadzieję, że nic nie dzieje się z przypadku.
51. Słucham płyty Justina Biebera "Under The Mistletoe" cały rok.
52. Prowadzę wraz z Agi kanał na youtube, który sprawia mi wiele radości i powodów do dumy. Jestem odporna na hejty pod naszym adresem, jednak boli mnie, gdy widzę jak Agi bierze je sobie do serca.
53. Spędziłam 2,5 roku ćwicząc i występując wspólnie z naszym wspaniałym licealnym chórem. To było najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Ci wspaniali ludzie, ta wspaniała atmosfera.
54. Ubóstwiam australijskie reality show "Beauty and The Geek".
55. Film "Leap Year" widziałam chyba z milion razy, a jednak nadal śmieje się w głos.
56. Gdy jestem za kierownicą piesi nie mają prawa wchodzić na pasy.
57. W filmach i serialach zawsze kręcą mnie "czarne charaktery". Grają ich przeważnie przystojni aktorzy, jak choćby postacie Klausa i Kola w "TWD", czy Sebastian w "Glee".
58. Tańczyłam kiedyś do "Chasing The Sun" The Wanted na łóżku. Muzyka mnie poniosła i spotkałam się twarzą z podłogą.
59. W 2010r. miałam mandat poselski na Sejmie Dzieci i Młodzieży. Jednak nie pojechałam do Warszawy, wolałam wycieczkę klasową w Pieniny. Ani trochę nie żałuję tej decyzji.
60. Wolę Stelenę od Deleny.
61. Płakałam, gdy po raz pierwszy usłyszałam "Little Things" One Direction. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak wiele mam kompleksów.
62. Bardzo lubię Danielle, Eleonor i Perrie. Nie wierzę w Larry'ego, szczególnie, że chłopacy tyle razy to dementowali.
63. Kasia jest dla mnie przyjaciółką, która może i truje mi tyłek, gdy mam gorszy dzień, ale nigdy mnie nie zawiodła i nigdy mnie nie zawiedzie.
64. Uważam, że nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak Gicia. Jej humory i kolejne oblicza charakteru są tak zaskakujące jak pogoda w Polsce.
65. Złośliwość wobec Kamili stała się już dla mnie codziennością, ale tylko ona rozumie, że pomimo wszystko i tak ją kocham.
66. Gdybym miała moc wskrzeszania zmarłych, przywróciłabym do życia Fiodora Dostojewskiego, aby móc urządzić sobie z nim i Anią pogawędkę filozoficzną.
67. Agi zaraziła mnie pasją do pieczenia i gotowania, a ja przekonałam ją do Justina i pojechania na mecz siatkówki. Dzięki temu "małemu uśmiechniętemu Skrzatowi" i jej radości na widok Zbycha przypomniałam sobie, za co najbardziej kocham siatkówkę.
68. Chciałabym, aby przy porodach moich dzieci obecny był James Blunt i jego gitara.
69. Zaskoczę Wam, bo nie napiszę nic zboczonego :D Niedawno brat zapytał mnie, co bym wybrała, gdybym musiała zdecydować pomiędzy siatkówką a byciem Directionerką. Bez zastanowienia wybrałam siatkówkę i wiecie, nie żałuję tego wyboru.



UDAŁO SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TAK!TAK!TAK!
PRZEBRNĘŁAM PRZEZ TEN RACHUNEK SUMIENIA!!!
Zachęcam Was do napisania tych 69 faktów, dużo można się o sobie dowiedzieć, całkiem sporo można sobie przypomnieć. A jeśli nie chcecie pisać tego wszystkiego na tt, proszę bardzo mogę opublikować to tutaj ;]
PS. Mam nadzieję, że nic Was nie zaskoczyło :D
PS2. Pamiętacie to jeszcze? -> niespodzianka :D

niedziela, 27 stycznia 2013

"Beatius est magis dare, quam accipere."

ROZDZIAŁ IX

Słońce górowało już nad Londynem. Zapowiadał się ciepły, letni dzień. Na ulicach panował gwar, jednak w wynajętym na potrzeby programu mieszkaniu, wciąż było cicho. Większość uczestników odsypiała podróż lub po prostu nadal nie przyzwyczaiła się do zmiany strefy czasowej. Byli jednak tacy, którzy od rana buszowali w kuchni. Carol, Brock i Zach siedzieli przy kuchennym stole zajadając się śniadaniem i rozmawiając o nadchodzącym dniu. 
  • Właściwie wszystko mamy ustalone, o ile intryga Zacha wyjdzie. - podsumował Brock.
  • Kobiety na mnie lecą. Nie może się nie udać. - odpowiedział pewny siebie Zach.
  • Oby. Od razu poinformuj nas, wysyłając sms'y do obydwóch. Dzisiaj będziemy się unikać, więc nie będzie szans przekazania sobie wieści. - doprecyzowała Caroline.
  • A dziewczyny nie będą robić problemu? - spytał Brock.
  • Kate leży chora w łóżku, a Ann nie odstąpi jej na krok. Camila woli zostać z Gitą, która wciąż nie może dojść do siebie. - wyjaśniała Carol, a chłopacy wybuchnęli śmiechem na wspomnienie Gity.
  • Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Wczoraj nikomu nie było do śmiechu.
  • Ale musisz przyznać, że to wyglądało przekomicznie. - stwierdził Zach.
  • Trudno się nie zgodzić. - odpowiedziała Caroline. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. 
  • Cześć Wam, co Was tak bawi? - do kuchni wparował Will.
  • Wspominamy wczorajsze wydarzenia.
  • Właśnie co z Gitą? - dociekał Will.
  • Wszystko okej, ale nadal jest w szoku.
  • Nikt się jej nie dziwi, to w końcu 1D. - obecni w kuchni ponownie roześmiali się.
  • Moglibyście okazać trochę więcej współczucia. - odezwała się Veronica, która pojawiła się w pomieszczeniu. - W szczególności ty. - zwróciła się do Caroline. - Jesteś jej przyjaciółką.
  • Właśnie, jestem jej przyjaciółką, a nie twoją, więc nie ty będziesz oceniać, co mogę robić, a co nie. - odpowiedziała Carol, a widząc, że Veronica zbliżyła się do tostera dodała:
  • Wiesz, dam Ci jedną radę. Uważaj, żebyś nie spaliła tych tostów, tak jak spaliłaś sobie buźkę w solarium.
Zach i Brock próbowali stłumić wybuch śmiechu, natomiast Will w ogóle się z tym nie krył, w dodatku odpowiedział Caroline:
  • Niektórym już nie da się pomóc. - i wyszedł z kuchni. Za nim wyszli także Brock i Zach, dziewczyny zostały same.
  • Przy chłopakach możesz się zgrywać, ale dobrze wiemy, że robisz to tylko dlatego, że bronisz swoją głupiutką przyjaciółeczkę. Will będzie mój.
  • Hm.. widzę, że mam do czynienia ze znawczynią ludzkiej psychiki. Dla twojej informacji, Ann jest z Will'em, a taka lafirynda jak ty, która staje pod każdą lampą, nawet tą na stoliku nocnym nie będzie grozić mojej przyjaciółce. 
  • To się okaże.
  • Pamiętaj. Ty jesteś jedna, a nas jest sześć. - powiedziała Caroline, ostatecznie kończąc wymianę zdań. Veronica została sama w kuchni. "Zapowiada się ciekawy dzień." - pomyślała Caroline, podbiegając po schodach. Otworzyła drzwi do sypialni, którą zajmowała z Agi. Krzyknęła, zwracając  się do śpiącej przyjaciółki - "Wstajemy. Londyn czeka!" Agi przebudziła się i z uśmiechem, pomimo zaspania, spojrzała na przyjaciółkę.
~~~
Will z trudem otworzył drzwi do sypialni zajmowanej przez Kate i Ann. Zajrzał do środka, spostrzegł rozbudzone miny dziewczyn i Juliana siedzącego tuż obok Kate i jej sterty chusteczek do nosa. Podał wszystkim kubki z gorącą herbatą i rozsiadł się na łóżku obok Ann.
  • Caroline jest dzisiaj w wyśmienitym humorze. - zauważył.
  • Jak to? Nie ma jeszcze południa, z reguły powinna nadal spać. - zdziwiła się Kate i mocno kichnęła.
  • Widać mają dzisiaj jakieś plany, bo zdążyła już zjeść śniadanie i zwymyślać Veronicę.. - Ann wzdrygnęła się na dźwięk tego imienia.- ... od spalonego tostu.
  • Buja. Dobrze jej tak. - dziewczyna ucieszyła się.
  • Fakt, to było całkiem zabawne, gdybyście tylko widziały jej minę. - Will uśmiechnął się, widząc zadowoloną Ann.
  • Czy Carol i Agi nie wybierają się dzisiaj na podbój Londynu? - spytał Julian. - Wydaje mi się, że wczoraj Wam coś o tym wspominały.
  • Tak. Carol wspomniała także, aż mamy nawet nie próbować iść z nimi. - dodała Ann.
  • Coś kombinuje. - stwierdził Will.
  • Dowiemy się jak wrócą. - Kate kichnęła. - O ile wrócą.
  • Nie martw się o nie, tylko o siebie. Kołdra pod samą brodę. Skoczę na dół, może znajdę jakąś apteczkę, a jak nie to trzeba będzie ruszyć w miasto. - powiedziała Ann i zniknęła za drzwiami.
~~~
<około 3 godzin później>
Carol i Agi przechadzały się nieopodal Tamizy. Zachwycone widokami i zabytkami właśnie opuściły przytulną kawiarnię, w której wypiły popołudniową herbatkę. W międzyczasie, między jednym a drugim kęsem deseru Caroline otrzymała od Zacha sms, o krótkiej, ale wymownej treści: "Mój urok działa. Na miejscu o 15".
  • Może pójdziemy na London Eye? - zasugerowała Agi. Carol ukradkiem spojrzała na zegarek i odpowiedziała:
  • Ok, ale nie wiem, czy się zdecyduję, aby tam wjechać. Mam lęk wysokości.
  • Kiedyś trzeba go przełamać. - pocieszyła ją przyjaciółka.
  • "Nie tym razem." - pomyślała Carol. Po 15 minutach były już na miejscu. Ustawiły się w kolejce i czekały, po chwili dotarły do nich głosy narzekających turystów, którzy poddenerwowani powtarzali, że ktoś zarezerwował "kolejkę" i zaraz skończą wpuszczać odwiedzających. Agi już chciała iść do kasy, zapytać o szczegóły, gdy dziewczyny usłyszały znajome głosy.
  • Hej. Co tutaj robicie?- spytał zaskoczony Luke, wpatrując się w Agi.
  • Hejo. Zwiedzamy, a London Eye nie można pominąć. - odpowiedziała mu dziewczyna.
  • Można, o ile ma się lęk wysokości. Tłumaczyłem Luke'owi, że nie chce wjeżdżać. - odezwał się Brock.
  • Zupełnie jak Carol. - dodała Agi.
  • To może jednak my z Brockiem odpuścimy. Nie mam ochoty zwracać tego, co przed chwilą zjadłam. - zasugerowała Carol.
  • Jak wolicie. Stracicie takie cudowne widoki. - powiedziała Agi.
  • Poczekamy na Was w Starbucks'ie. - stwierdziła Carol.
  • Miłej przejażdżki. - dodał Brock.
Po chwili zniknęli Agi i Luke'owi z oczu. Weszli do pobliskiej kawiarni i usiedli przy oknie. Nie minęło 10 minut, gdy dosiadł się do nich roześmiany Zach.
  • Za 5 minut wejdą. Wszystko czeka gotowe, kwiaty wyszły trochę drogo, ale co tam. Szczęście przyjaciół najważniejsze. - podsumował. - Przyniosłem też lornetkę - podał ją Caroline. - oraz małą niespodziankę, która nie była zaplanowana. Wiecie, że na London Eye zamontowany jest system krótkofalówek? - zadowolony z siebie zwrócił się do Brocka i Carol. - Już tłumaczę.
~~~
Sympatyczna pani wpuściła nas do kabiny i zamknęła szklane drzwi. "Kolejka" ruszyła zanim zwróciliśmy uwagę na cokolwiek. Dopiero po chwili zauważyłam, że wszędzie wokoło otaczają nas kwiaty. Dziwne. Luke patrzył na nie tak samo zaskoczony jak ja. O co tutaj chodzi? Zapytałam samą siebie. Coś tu nie gra. Czyżby Caroline? Nie, a może jednak? Tak, to na pewno jej sprawka.
  • Brock i Caroline ładnie to wszystko ukartowali. - powiedział Luke, jakby czytał mi w myślach.
  • Ciekawe co chcieli osiągnąć? - zapytałam na głos. 
Podeszliśmy razem do przodu. Widok był zdumiewający. Londyn wydawał się po prostu niesamowity. Coś zazgrzytało. Rozejrzeliśmy się w różnych kierunkach, ale wciąż nie wiedzieliśmy, skąd pochodzi dźwięk. Nagle ruch ustał. Zatrzymaliśmy się. Może to jakaś awaria? Rozejrzałam się po innych kabinach. Wszystkie były puste. A więc to był ich plan. Ja i Luke uwięzieni na szczycie London Eye. Przydałaby się jeszcze jakaś porządna katastrofa.
  • Chyba nie mamy wyjścia. Utknęliśmy. - odezwał się Luke i pocieszająco się do mnie uśmiechnął. Schylił się, złapał różę o pięknym czerwonym kolorze i podał mi ją.
  • Dziękuję. - nie miałam pojęcia, co mam odpowiedzieć, ani co mam zrobić. Co się robi w takich sytuacjach? Spojrzałam na niego, był równie zakłopotany co ja. - Może usiądziemy? Wydaje mi się, że będziemy musieli dość długo czekać. - zauważyłam.
  • Jasne. Kto by się spodziewał, że wykombinują nam coś takiego. Spróbuję dodzwonić się do Brocka. - jak powiedział, tak zrobił. Słyszałam sygnał w jego telefonie. Podświadomie chciałam, żeby nie udało mu się dodzwonić. I tak też się stało. Brock nie odbierał. 
Czas mijał, a my z Luke'm po prostu rozmawialiśmy. Dzieliliśmy się nawzajem swoimi spostrzeżeniami o Londynie, czy uwagami o programie. Generalnie cały czas omijaliśmy temat "nas". Siedzieliśmy na tej twardej podłodze i nic. Wciąż liczyłam na jego pierwszy krok. W pewnym momencie zapadła cisza. Żadne z nas się nie odezwało. Patrzyliśmy na siebie, uśmiechając się. I nagle znikąd usłyszałam głos Caroline: "Ale nudy, no weźcie się w końcu pocałujcie." Co? Czy ja dobrze usłyszałam? Spojrzałam na Luke'a. Patrzył na mnie zdziwiony. Jednak coś zmieniło się w jego oczach. Zbliżał się do mnie. Delikatnie złapał mnie za rękę. Zbliżał się coraz bardziej. Aż w końcu, tak pocałował mnie. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, powoli odpływałam. Ocknęłam się, gdy usłyszałam radosne krzyki Caroline i "buja" Brocka. Oderwała się od Luke'a i razem słuchaliśmy dalej. "Spokojnie, zapomnieliście wyłączyć krótkofalówkę, głupki." Czy to był głos Zacha? Czy to możliwe? "Sorki, to my już nie przeszkadzamy." To były ostatnie słowa, jakie usłyszeliśmy od Caroline i jej towarzyszy. Później działo się wiele, wiele dobrego, a zaczęło się od kolejnego buziaka. Czyżbym od tego momentu mogła nazywać się dziewczyną Luke'a? Chyba tak.

~~~
Camila i Gita siedziały na łóżku tej drugiej i czekały na połączenie z skype'm chłopaka Camili- Josha. Na razie nie odpowiadał, przez co dziewczyny były pogrążone w rozmowie. Nieodłącznym tematem był wczorajszy wypadek, którego główną sprawczynią była Agatha. Dziewczyna doszła już do siebie, ale aktualnie wstydziła się komukolwiek pokazać. Nie wiedziała, jak da radę zaśpiewać przed chłopakami z One Direction, po tym co się wydarzyło. 
  • Przynajmniej miałaś okazję poznać Josha. - zauważyła Camila.
  • Tsss, widziałam go chyba z 5 sekund. Między jednym omdleniem a drugim. - Gita posmutniała.
  • Może spotkasz go jeszcze. Będziecie mieli o czym porozmawiać. - Camila nie kryła rozbawienia. 
  • Tak, tak. Nabijaj się ze mnie.
W końcu udało im się połączyć z Josh'em, który wraz z grupą chłopaków przebywał w Nowym Jorku.
  • Hej, kochanie. Co tam u Was? - spytała od razu Camila.
  • Hej. A jakoś się trzymamy. Zmiana strefy czasowej nas trochę przerasta, ale to nic. Zgadnij, kto jest naszym mentorem? - odpowiedział Josh.
  • Na pewno nie Guy. - stwierdziła Camila.
  • Mel! - oznajmił jej Josh. - Uwierzysz?
  • Ale bosko. Chciałam, żebyśmy my ją mieli. - wtrąciła się Gita.
  • To nie wszystko. Poznaliśmy już pomocnika Mel. - odezwał się siedzący obok Josh'a- Adil.
  • To Usher. Mój największy idol. - wykrzyczał do ekranu Josh. 
  • Nieziemsko. Strasznie się cieszę. - uradowała się Camila.
  • A kto jest waszym jurorem? - spytał Adil. - Pisałem do Caroline, ale nie odpowiedziała.
  • No cóż. Dzisiaj nawet z nią nie rozmawiałyśmy. Od rana nie ma jej w mieszkaniu. Zniknęła razem z Brockiem i Zachem z innych zespołów. - Adil patrzył na odpowiadającą mu Camilę z zainteresowaniem. - Chyba coś razem knuli. Kto by się przejmował?
  • Adil, na pewno! - odezwał się Josh. - To kto jest waszym drugim jurorem? Powiecie, czy nadal utrzymacie w tajemnicy?
  • One Direction. - oznajmiła mu Camila.
  • Serio? - chłopacy patrzyli zdumieni.
  • Serio, serio.




~~~~~~
PS1. Tłumaczonko tytułu: "Więcej szczęścia jest w dawaniu, niż w braniu." Co o tym myślicie, po przeczytaniu? :)
PS2. Piosenka.. hm nie mogę się zdecydować :D więc wrzucę dwie :D pierwsza propozycja oraz druga, idealna do rozdziału :D
PS3. Jeśli chodzi o rozdział oraz plan Brocka, Caroline i Zacha. Uznajmy, że wygrali losy na loterii i mieli całą ciężarówkę dolców. ;>
PS4. A teraz informacja dotycząca całego opowiadania. Byłam właściwie pewna, że je zawieszę i powrócę do pisania po maturze, ale nie potrafię bez tego żyć. Gdy nadejdzie mnie wena, po prostu nie mogę skupić się na niczym innym, więc ostatecznie i tak piszę. Masakra. Trudno, będę robić co w mojej mocy, żeby skończyć je przed Wielkanocą. Zobaczymy czy się uda. Na razie pozostawiam Wam ten rozdział i liczę na komentarze, szczególnie twoje Agi :)

#Directionersko-Tonightersko-Collective'owsko-3eekersko-Jcatowskie buziaki! ;**
K.

sobota, 26 stycznia 2013

"Licita sunt, quae non prohibentur."


ROZDZIAŁ VIII

Kate, Ann, Agi, Carol, Camila i Gita stały w kółku i nawzajem się przekrzykiwały. Od 5 minut trzymały bilety w rękach i oczekiwały na wejście na pokład samolotu. Ich mała sprzeczka dotyczyła sprawy, wręcz banalnej, mianowicie miejsc w samolocie. Część z nich nie potrafiła zrozumieć, dlatego nie dostały miejsc obok siebie. Kate spoglądała zdegustowana na bulwersujące się dziewczyny. Natomiast Ann prawie zasypiała na stojąco. Głos dochodzący z głośników poinformował zebrane zespoły o możliwości wejścia na pokład. Wszyscy ruszyli prosto do samolotu. Rozpoczął się chaos. Każdy gorączkowo szukał wyznaczonego sobie miejsca. Carol zauważyła, że siedzi w tym samym rzędzie co Agi, jednak na przeciwnym końcu. Zwróciła także uwagę na sąsiada przyjaciółki. Agi spojrzała na nią zadowolona. Przyjaciółka podniosła dwa kciuki w górę i uśmiechnęła się przyjaźnie. Wierzyła, że Agi nie zmarnuje takiej okazji, a ma na to przecież ponad 20 godzin lotu. Dziewczyna usłyszała, że ktoś usiadł obok niej, obejrzała się i zobaczyła roześmianą twarz Brock'a:

  • Luke to ma farta. - zauważył.
  • Jak to? - dopytywała się z zaciekawieniem Carol. 
  • Trafiło mu się idealne miejsce. Akurat tam chciał usiąść.
  • Chyba nadal nie rozumiem. 
  • Jak to nie. Nie domyśliłaś się? Podoba mu się, Agi mu się podoba. 
  • Żartujesz? - Caroline nie mogła wyjść ze zdziwienia. "A może jednak Agi nie będzie musiała robić wszystkiego sama? Może Luke zrobi pierwszy krok?" - pomyślała.
  • Serio. Właściwie to miałem nadzieję, że pomożesz mi w związku z tym coś wykombinować. 
  • Jasne, że pomogę. To będzie proste, w szczególności dlatego, że Agi odwzajemnia uczucie. 
  • Na to liczyłem. - chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej i bezgłośnie wypowiedział "yeah".
  • Londyn będzie idealnym miejscem na pierwszą randkę. - zauważyła Carol. - Jakieś pomysły?
  • London Eye albo Ogrody Królewskie. - usłyszeli głos chłopaka, który tuż przed chwilą pojawił się przy nich. Usiadł na miejscu obok. - Nie wyglądacie mi na parę z doświadczeniem, więc polecam London Eye, bardziej romantycznie. - zakończył.
  • Po pierwsze nie jesteśmy parą. - odpowiedziała mu Carol. - A po drugie, czy ja cię już gdzieś nie widziałam? - spytała, przypatrując się sąsiadowi prosto w twarz. 
  • O ile mnie pamięć nie myli, a co do pięknych kobiet mam perfekcyjną pamięć, to właśnie dzięki tobie dowiedziałem się, że jurorzy dali mi drugą szansę.
  • Faktycznie, to przecież ty przypominałeś mi mojego byłego nauczyciela. - Carol stuknęła się w czoło. - Jestem Carol, a to Brock. -wskazała na chłopaka obok. 
  • Miło mi. Mam na imię Zach. - przedstawił się. - A teraz może zdradzicie mi komu planujecie randkę? - spojrzał na dwójkę nowych znajomych z ciekawością. Rozmawiało im się bardzo dobrze, jakby znali się od lat, a z ich rozmowy wykreował się całkiem sprytny plan.
~~~
Tymczasem na drugim końcu samolotu Ann robiła się coraz bardziej czerwona. Siedziała tuż przy Julianie i smarkającej Kate, która próbowała uspokoić przyjaciółkę.
  • Kate, ja tak nie wytrzymam. Nie będę patrzeć jak ta pusta idiotka kładzie głowę na jego ramieniu i udaje, że śpi. - wściekała się.
  • Uspokój się, przecież Will jest z tobą. Nie masz się o co martwić. Zaufaj mu.
  • Jemu ufam, ale ta pieprzona .. uuu.. analfabetka jest nieobliczalna. - westchnęła Ann.
  • Właściwie to nie uznałbym jej za analfabetkę. - stwierdził Julian.
  • Właściwie to... - zaczęła Ann, groźnie na niego spoglądając.
  • Nie kończ. Proszę. - przerwała jej Kate i spojrzała błagalnie na przyjaciółkę, a później na swojego chłopaka. - Ma ktoś z Was chusteczkę, skończyłam swoje. - Julian wyciągnął w jej stronę całą paczkę. Kate, przez swoją chorobę próbowała zmienić temat, jednak Gita jej na to nie pozwoliła:
  • Ann, nie poznaję Cię. Walczysz o faceta jak tygrysica. - powiedziała.
  • Każda kobieta powinna tak walczyć. - wtrącił Julian.
  • Gita... dlaczego chodzisz po pokładzie? - Ann nie została dopuszczona do głosu przez Kate. 
  • Idę przesiąść się do Camili. Siedzi taka samotna. - dziewczyna szybko wytłumaczyła.
  • To tak można? - wykrzyknęła natychmiast Ann.
  • Jasne. Lecimy już, więc... - nie zdążyła dokończyć, a przyjaciółka złapała swoje bagaże i zniknęła w drugim rzędzie od przodu. Przysiadła obok Willa, czym zwróciła nie sobie całą jego uwagę. Zazdrosna brunetka- Veronica od razu poszła w odstawkę.
  • Czy ona zawsze się tak zachowuje? Wydawało mi się, że jest nieśmiała. - wypowiedział zdziwiony Julian, patrząc w stronę zachwyconego przyjaciela.
  • Znam ją od szkoły i aktualnie nie wiem, czy nadal jest sobą. - odpowiedziała Kate i mocno kichnęła.
  • Strasznie się przeziębiłaś. - odparł Julian.
  • Wiem i dlatego obawiam się jak wypadnie nasz występ. Powoli tracę głos. - smutno zauważyła.
  • Wyleczymy Cię. - stwierdził i pocałował dziewczynę w policzek.
~~~
Po odebraniu bagaży wszystkie zespoły ruszyły w stronę limuzyn. Tak, dobrze czytacie- limuzyn. Program takiego formatu jak X-Factor nie musiał oszczędzać na uczestnikach. The Slaphappy, What About Tonight i The Collective podczas 20-godzinnej podróży bardzo się ze sobą zaznajomili, co zaskutkowało wymyśleniem nazwy dla zespołu Willa, Juliana, Jaydena, Trenta i Zacha. Wsiedli do tej samej limuzyny. Szesnaście osób to dużo, jednak samochód spokojnie mógłby pomieścić jeszcze jeden zespół. 
  • Byłoby idealnie, gdybyśmy w takim składzie dostali się do live'ów. - stwierdził tak głośno Will, że wszyscy mogli go usłyszeć.
  • Może akurat się uda. Takich utalentowanych ludzi jak my, trudno znaleźć. - odpowiedziała Camila.
  • Oj tak. Jestem pewny, że za 5 dni znowu się tu spotkamy. Jako zwycięscy. - dodał Christian <Krystyna z WAT <3 >.
Droga z lotniska do hotelu nie należała do najkrótszych. Było około godziny 21:00 lokalnego czasu. Noc ogarnęła miasto, wszędzie było ciemno i nie można było kompletnie nic zobaczyć.
  • Zwiedzanie będziemy musiały zostawić na później. - powiedziała Carol do Agi.
  • Gadałam z nim. - Agi nie zwróciła uwagi na to, co przyjaciółka do niej mówi.
  • Skoro w końcu poruszyłaś ten temat, opowiadaj! - Caroline podekscytowała się. Liczyła na szczegółową relację.
  • Początkowo oboje milczeliśmy, no bo niby co miałam powiedzieć, więc postanowiłam, że założę słuchawki i posłucham muzyki. Loty samolotem są męczące i ...- zaczęła Agi.
  • Oszalałaś? - odpowiedziała zaskoczona Carol.
  • Nie uwierzysz, ale to był strzał w dziesiątkę.
  • Jak to?
  • Od razu spytał jakiej muzyki słucham, których artystów lubię i tak dalej. Ja odpowiedziałam, on coś dopowiedział i tak się zaczęło. Przegadaliśmy prawie cały lot. Uwierzysz?
  • O My Bieber!
  • Nie mów tak! - Agi spojrzała groźnie.
  • Ok. Jestem taka dumna. O matko! - Caroline zaczęła wachlować sobie twarz rękoma. - Nie spodziewałam się, że tak świetnie Wam pójdzie. - prawie podskakiwała z radości na siedzeniu.
  • Uspokój się! Spróbuj się opanować, tak jak ja. Wybuchnę chyba dopiero w pokoju hotelowym.
  • Ale ani się waż skakać po moim łóżku. - Carol nagle spoważniała.
  • Ok. Obiecuję, chociaż właściwie nie wiem, co zrobię w przypływie radości. 
  • Dobra, dobra. Może nawet będę ci skłonna to wybaczyć. - uśmiechnęła się, czując ogromną radość, która przepełniała siedzącą obok przyjaciółkę.
Ich wymianie zdań przyglądały się trzy osoby, siedzące w limuzynie. Luke, który nie mógł oderwać wzroku od Agi oraz Brock z Zach'em, którzy przyjaźnie się do siebie uśmiechnęli. Wszystko szło w odpowiednim kierunku <right direction! :D >.

~~~
Po niecałej godzinie jazdy, samochody z uczestnikami zatrzymały się. Wszyscy powoli zaczęli wychodzić z limuzyn. Gdy w końcu stanęli na chodniku patrzyli zdziwieni na budynek przed nimi. Nie wyglądał na 4-gwiazdkowy hotel, który im obiecano. Właściwie wyglądał jak mini gmach O2 Areny. Zespoły zostały szybko poinstruowane. Okazało się, że będą musieli poczekać trochę na odpoczynek, ponieważ ich mentor wraz z jego gwiazdą-pomocnikiem zdecydowali się na ujawnienie właśnie teraz. Zostali wprowadzeni do sali pełnej kamer, oczywiście ekipa była już na miejscu. Wszystko było gotowe. Zespoły kompletnie nie przygotowane na taki obrót zdarzeń, oczekiwały bardziej zaskoczone, niż zniecierpliwione. W końcu kurtyna powoli zaczęła się podnosić, a za nią stał ich mentor. Męska postać ukazała się w całej krasie. Na sali rozległ się śmiech zadowolenia. 
  • Nie spodziewałem się, że dostanę zespoły. To dopiero będzie zabawa. - Guy Sebastian skierował swoje pierwsze słowa do nowych podopiecznych.- Widzę, że jesteście zadowoleni. To dobrze. Ale pewnie teraz, gdy już wiecie, kto jest waszym mentorem, czekacie jeszcze bardziej zaciekawieni na mojego pomocnika.- odpowiedziały mu pomruki potwierdzające jego słowa.
  • Właściwie to chyba Was zawiodę, bo nie mam pomocnika. - członkowie zespołów zaczęli rozglądać się po sobie niepewni. - Mam ich aż pięciu. Ich single są na pierwszych miejscach list przebojów, a płyty podbijają rynki muzyczne całego globu. Stali kiedyś tam, gdzie teraz wy stoicie. Przed Wami, obecnie najlepszy boysband na świecie- One Direction. - wykrzyknął Guy'a, a na scenie kolejno pojawili się Harry, Lou, Liam, Niall i Zayn.
  • To najlepsze urodziny w moim życiu. - Caroline skakała z radości. Na sali rozległ się huk, Camila krzyknęła i wszyscy spojrzeli w jej stronę. Pochylała się nad leżącą Gitą. Dziewczyny od razu do niej podbiegły. Kate zaczęła cucić przyjaciółkę, jednak to nic nie dawało. Kompletnie nie wiedziała co robić. 
  • Tego się nie spodziewałam. - powiedziała Agi, nie odwracając wzroku od nieprzytomnej przyjaciółki.
  • Pomożemy! Przenieśmy ją za kulisy. - usłyszały mieszane głosy. Sekundę później powoli podniesiono Gitę. Lou, Harry i Niall rzucili się, aby w tym pomóc. 
  • Uczestnicy niech zostaną z tobą, Guy. Wytłumacz im zasady, a my wrócimy za chwilę. - tłumaczył Liam, biegnąc za przyjaciółmi. - Za kulisami jest nasz zespół, wezwą lekarza i się nią zaopiekują.
  • Nie zostawimy jej samej. - powiedziała do chłopaka Kate, aktualnie nie robiło na niej wrażenia to, że rozmawia ze swoim idolem.
  • Oddamy ją w dobre ręce, obiecuję. Nie róbmy zamierzania. - dodał Niall.
  • I tak zawsze je robimy. - burknął Harry.
  • Dawno już żadna fanka nie zemdlała na nasz widok.
  • Zayn... ogarnij fryzurę i pomóż nam. - stwierdził Lou.
Chłopacy zniknęli z Gitą na rękach. Dziewczyny stały zniecierpliwione i czekały na relacje o stanie przyjaciółki, w ogóle nie mogły się skupić. Słuchały słów Guy'a mimochodem. Po pewnym czasie 1D w całości wróciło na scenę. Poinformowali zebranych, że lekarz już jest przy Gicie i za chwilę wszystko powinno być w porządku. Dziewczyny odetchnęły z ulgą, dopiero teraz dotarło do nich, że za niecałe 5 dni zaśpiewają przed swoimi idolami. Presja była ogromna.

~~~
Agatha powoli otwierała ciążące jej powieki. Nie wiedziała co się stało, a poza tym strasznie bolała ją głowa. Światło panujące w pomieszczeniu oślepiło ją. Usłyszała jak ktoś pyta o jej stan zdrowia. Nie rozpoznała tego głosu. Wiedziała, że na pewno nie była to żadna z jej przyjaciółek. Przekręciła głowę i zobaczyła zwróconą w jej kierunku, uśmiechniętą twarz. Patrzyła, aż w końcu zamazany obrazy osłabł i wszystko było jak normalnie. Znała tą twarz. Widziała na wielu zdjęciach i nagraniach z koncertów. Jednak nie wierzyła w swoje szczęście. "A może to tylko sen?" - pomyślała. Chciała się upewnić, więc lekko otworzyła usta i ledwo dosłyszalnie wypowiedziała:
  • Josh, to Ty?
  • Tak. - odpowiedział chłopak wpatrujący się w nią.
Zamknęła oczy z zaskoczenia. Nie dowierzała własnemu szczęściu. "To naprawdę on." - zdążyła powiedzieć do siebie w myślach, zanim znów pochłonęła ją błoga nieświadomość i zemdlała ponownie.







~~~~~
PS1. Tłumaczenie tytułu: "Dozwolone jest to, co nie jest zabronione." Ten cytat jest taki mądry, prawie tak mądry jak ja :O <3
PS2. Podsyłam piosenkę, która strasznie przypadła mi do gustu :D dzięki Agi :D big love <3 <zapoznajcie się z nią :D >
PS3. Wiem, że rozdział jest krótki, ale tyle w nim się dzieje, że no nie wiem co napisać. :D Niby wena powróciła, ale jakoś nie jestem zadowolona. Zresztą przekonam się po Waszych komentarzach, na które liczę. Mają być szczere, zrozumiano? B|


#Directionersko-Tonightersko-Collective'owsko-3eekerskie buziaki!
K.

wtorek, 25 grudnia 2012

"Certa amittimus, dum incerta petimus."

ROZDZIAŁ VII

Camila, Caroline i Agi stały przed lustrem w łazience i przyglądały się swoim odbiciom. Wszystkie trzy robiły dziwne miny i powtarzały wyuczone już fragmenty piosenki, którą za parę minut, wspólnie z Kate, Ann i Gitą, miały wykonać na scenie, przed jurorami i masą ludzi, zgromadzonych tam, dla zapełnienia kadru kamery. 
  • Myślicie, że mam dużo zmarszczek? - Camila spytała przyjaciółki i przybliżyła twarz do lustra.
  • Ja tam żadnej nie widzę. - odpowiedziała jej Carol, przyglądając się uważnie.
  • Dla Josha pewnie i tak jesteś idealna. - dodała Agi.
  • Przestań, nawet nie jesteśmy razem. 
  • Ale niedługo będziecie, wszystko ku temu zmierza. - stwierdziła Caroline.
  • Ty wcale nie jesteś lepsza. Umawiasz się na randkę z gościem, którego dwie minuty wcześniej nie mogłaś znieść. - odparła Agi.
  • Zrobiłam to dla całej naszej grupy. Po to mnie tam wysłaliście. - broniła się Carol. - A poza tym Camila i Josh będą mogli dzięki temu spędzić trochę więcej czasu ze sobą.
  • Jeju, chyba naszła mnie ochota, żeby znowu Ci za to podziękować. - wtrąciła się Camila.
  • Nie ma za co. Po prostu ratowałam swój tyłek. - powiedziała Caroline.
  • Jak zwykle przyjacielska. - zaśmiała się Agi. - Ale wcale nie byłabym zła, jeśli wkręciłabyś mnie, ratując siebie, na coś takiego tylko, że z Luke'm.
  • Kto wie, może jakimś szczęśliwym trafem uda mi się. - odparła jej przyjaciółka.
W drzwiach łazienki pojawiła się Ann. Prosiła, aby dziewczyny się pospieszyły, ponieważ za chwilę mają się pojawić za kulisami. W tej części bootcampu, gdy pozostała już tylko garstka uczestników, trzeba się było po raz drugi zmierzyć z kamerami i tymi dziwnymi wywiadzikami, o tym jak to wszyscy denerwują się przed występami. Arena w Sydney świeciła pustkami. W tym etapie castingu większość uczestników ukrywała się po kątach, aby powtarzać ostatnie fragmenty piosenek i melodii. Dziewczyny dzielnie mijały kolejne pokoje, gdy w końcu dotarły za kulisy. Występy trwały już od rana. Standardowo "zespoły" prezentowały się jako ostatnie. Josh i Adil poradzili sobie świetnie, pomimo poważnych problemów z gardłem tego ostatniego. Will, jak to Will profesjonalista w każdym calu. Podobnie było u Juliana. Największy problem stanowił Matt, który nawet na sekundę nie dopuszczał do siebie myśli, że wszystko będzie dobrze. Ostatniej nocy praktycznie cały czas rozmawiał przez telefon z Gitą, co skończyło się źle dla obojga. Kończąc rozmowę zdążyli się jeszcze pokłócić. Czego skutkiem Gita chodziła niewyspana i zapłakana, a Matt nie odzywał się do niej ani słowem. Nie wymienili ze sobą nawet jednego spojrzenia. Dziewczyny martwiły się o przyjaciółkę i nie wiedziały, jak cała ta sytuacja wpłynie na ich występ. Gdy ich audycja zaczęła zbliżać się wielkimi krokami, wszystkie wyrzuciły ze swojej głowy myśli o tym co działo się w ich życiu. Najważniejsze było to, co rozgrywało się tu i teraz. Stały za kulisami i trzymały już w rękach mikrofony. Zobaczyły schodzących ze sceny chłopaków z "What About Tonight". Znowu występowały tuż po nich. Powoli zaczęły wchodzić po schodkach. Gdy je pokonały, ominęły kurtynę i znalazły się na scenie. Spojrzały w stronę jurorów. Siedzieli uśmiechnięci tuż za swoim wielkim stolikiem sędziowskim.
  • Cześć dziewczyny! - zaczęła Mel. - Jak się dziś czujecie?
  • Całkiem dobrze, oby za parę minut było jeszcze lepiej. - odpowiedziała jej Kate.
  • Wczoraj pokazałyście się z dobrej strony. Mamy nadzieję, że dzisiaj znowu nas czymś zaskoczycie. - stwierdził Guy.
  • Guy, mogę Cię zapewnić, że jeśli uda nas się to wszystko co zaplanowałyśmy to będziesz zachwycony. - zwróciła się do niego Caroline.
  • W takim razie nie mogę się doczekać. - juror wyglądał na zaciekawionego.
  • Co dla nas zaśpiewacie? Niech zgadnę, coś "One Direction"? - zapytała Nat, miło się uśmiechając.
  • Dokładnie. Wykonamy piosenkę "Everything about you". - tłumaczyła Agi. Na sali rozległy się brawa, czyżby na widowni znowu pojawiły się Directionerki? - Jednak, aby nasze wykonanie nie było kopią chłopaków, ułożyłyśmy nową aranżację.
  • Brzmi interesująco. Zaczynajcie. - zachęcił Ronan.
Muzyka zaczęła płynąć z głośników. Światła przygasły. Fanki 1D obecne na sali gotowe czekały na rozpoczęcie słów, a gdy nadszedł na to czas zaskoczone spojrzały na Agi, która rozpoczynała piosenkę. Dziewczyna weszła w melodię z opóźnieniem i wcale nie śpiewała, rapowała zwrotkę Liama. Zdziwienie szybko zmieniło się w owacje na stojąco. Tuż po Agi, standardowo w tym samym tonie co Harry, zaśpiewała Camila. Następnie nadszedł czas na refren, w którym dziewczyny podzieliły się fragmentami, połowa była rapowana przez Agi, Carol i Kate, a druga połowa została wykonana przez Camilę, Ann i Gitę. Drugą część rozpoczęła rapując Carol, która zachęciła wszystkie fanki do współpracy i dzięki temu cała sala wraz z Ann i Gitą zaśpiewała dalsze zwrotki. Po ponowionym refrenie Kate zakończyła piosenkę, mieszając rap z wysokimi tonami, podobnymi w wykonaniu, do Zayna. Dziewczyny rozbiegane po całej scenie, zwróciły się w stronę środka, stanęły bez ruchu, złapały się za ręce i czekały na reakcje ze strony jurorów.
  • Dziękujemy. Świetna robota. - powiedział Ronan. "The Slaphappy" miały już schodzić ze sceny, gdy usłyszały Guy'a:
  • Sekundka. Wiem, że na tym etapie nie możemy komentować występów, ale nie mogę się powstrzymać. - Sebastian wstał i skierował swoje słowa w stronę publiczności. - Zapamiętajcie sobie te sześć wspaniałych twarzy i tych sześć wyjątkowych głosów, bo według mnie zobaczymy i usłyszymy je w finale tej edycji X-Factora. Dziękuję dziewczyny, jesteście niezwykłe. 
Przyjaciółki nie były w stanie wyjść z szoku. Zeszły ze sceny, a ku nim rzuciło się kilku mężczyzn z kamerami oraz Luke, prowadzący program X-Factor od czterech edycji, z mikrofonem. Nadszedł czas na wywiad.
  • Jak się czujecie jako faworytki do wygrania programu według Guy'a Sebastiana?
  • Myślę, że będziemy w stanie odpowiedzieć na to pytanie, gdy faktycznie znajdziemy się już w finale. - spokojnie odpowiedziała mu Ann.
  • Właściwie to na razie myślimy tylko o tym, żeby przejść ten etap. A czujemy stres i lekkie poddenerwowanie. Żadna z nas nie jest w tej chwili w stanie myśleć o byciu faworytem. - dodała Gita.
  • Znamy Was bardzo krótko, jednak wszyscy już wiedzą, że potraficie zaskoczyć jak mało kto. Czym chcecie zadziwić, jeśli przejdziecie do etapu domów jurorskich? - Luke podstawił mikrofon Camili.
  • Hm.. nie wiem. Może zaśpimy na samolot. - odpowiedziała dziewczyna, a reszta wraz z prowadzącym i operatorami wybuchnęła śmiechem.
  • Dziękuję Wam. Obiecuję, że będę trzymał kciuki.
  • Dziękujemy i do zobaczenia. - odparły dziewczyny i ruszyły w głąb kulis.
Szybko odnalazły swoje rzeczy i każda z nich zaczęła sms'ować do najbliższych. Wyniki miały zostać ogłoszone za dwie godziny. Gdy jurorzy w końcu zdecydują, kto znajdzie się w TOP 24. Oczekiwanie na tą chwilę ciągnęło się niemiłosiernie. Jednak gdy w końcu zaczęto wyczytywać nazwiska, każdy słuchał z przestrachem. Kolejni uczestnicy udawali się na spotkanie z jurorami twarzą w twarz. Adil, Josh i Julian weszli, gdzieś w połowie stawki. Camila, Caroline i Kate mocno ściskały za nich kciuki, wyczekiwały momentu powrotu. Chwilę później chłopacy powrócili do pomieszczenia. Caroline i Camila od pojawienia się Adila i Josha, bez słów, wiedziały, że przeszli. Podbiegły do nich i przytuliły.
  • Naprawdę tak bardzo się cieszysz? - spytał zaskoczony Adil.
  • Nie. Tylko ćwiczę swoje umiejętności aktorskie. Tak na serio to żałuję, że nie odpadłeś. - odpowiedziała mu dziewczyna.
  • Jesteście ciekawą parą. - zauważył Josh.
  • Nie jesteśmy parą! - odkrzyknęła Carol i wróciła na swoje miejsce, nie zwracając uwagi na nikogo.
Ostatnim uczestnikiem tej rundy, który pojawił się w pokoju był Julian. Płakał. Kate wiedziała, co to oznacza. Podeszła do niego i po prostu go przytuliła. Zaczęła coś mówić, jednak przestała, ponieważ i tak nie była w stanie w niczym pomóc. W ostatniej kolejce wyczytani zostali: "What About Tonight", Will Singe, Trent Bell, Matt Cenere, Jayden Sierra i "The Slaphappy". Dziewczyny poderwały się z miejsc. Nawet się nie obejrzały, a już spoglądały w spokojne twarze jurorów. Guy nie mógł powstrzymać się od śmiechu, gdy je tylko zobaczył.
  • Witam Was kochani i przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale wybór był w tym roku wyjątkowo ciężki. - zaczęła Nat.
  • Może zaczniemy od czystej formalności. - wtrącił się Guy. - Dziewczyny nie powinny się denerwować, dlatego od razu powiem, że czuję się zaszczycony mogąc Was poznać i posłuchać. Oczywiście, "The Slaphappy", zapraszamy do domów jurorskich. - wyjaśnił, a dziewczyny wybuchnęły radością.
  • OMG! Serio? Guy, nie żartujesz, prawda? Bo jeśli tak, to ja mam prawników. - zwróciła się do jurora Camila. Guy tylko się roześmiał, podobnie jak reszta jurorów. Uczestnicy spoglądali z zazdrością na przyjaciółki.
  • Możecie już opuścić scenę. - zasugerował Ronan.
  • A czy możemy poczekać na resztę? - niespodziewanie odezwała się Ann i posłała Will'owi spojrzenie pełne wsparcia.
  • Jasne. - zgodziła się Mel.
  • Zatem nie przedłużajmy. - kontynuowała Nat. - Dla części z Was nie mamy dobrych wiadomości. Jayden, Will i Trent wystąpcie proszę. - chłopacy zrobili krok do przodu. - Pomimo wielkiego talentu, który bezapelacyjnie macie, niestety musimy się z Wami pożegnać. - dokończyła. Chłopacy spoglądali z niedowierzaniem. Wszyscy troje popłakali się. Ann ruszyła w stronę Willa i wraz z nim oraz dwoma pozostałymi chłopakami zeszła ze sceny. Pozostali tylko "WAT" i Matt.
  • "What About Tonight" - wyczytała Mel. - Casting był rewelacyjny. Powaliliście nas na kolana, a jednak bootcampy były średnie. Oczekiwaliśmy od Was czegoś całkiem innego, czegoś pełnego pasji i siły, trochę się przeliczyliśmy. Patrząc na przekrój wszystkich zespołów, które wzięły udział w tym etapie, według mnie jesteście w stanie deptać po piętach "The Slaphappy". - chłopacy wymownie spojrzeli w stronę obecnych na scenie dziewczyn i uśmiechnęli się do nich, szczególnie szczerze uśmiechało się dwoje z nich. - Gratuluję i zapraszam do domów jurorskich. - wypowiedziała Mel, a "WAT" zaczęli skakać jak szaleni po scenie. Wymienili uściski z dziewczynami i wspólnie czekali na ostatni werdykt w tej edycji. Matt patrzył zalękniony w twarze jurorów, które nic mu nie zdradzały. Gita kuląc ręce za plecami, ściskała kciuki za swojego chłopaka. 
  • Matt, zostałeś jako ostatni. - odezwał się Ronan. - Casting świetny, natomiast występy na bootcampie były różne, raz lepiej, raz gorzej. Właściwie do końca nie byliśmy pewni, czy dać Ci szansę. Wierzymy jednak, że jesteś pracowitym dzieciakiem, który w dalszych etapach da z siebie jeszcze więcej. Przechodzisz. - ostatecznie wykrzyknął Ronan. Do Matta jego słowa dotarły dopiero po chwili. Zaczął dziękować jurorom i zbiegł ze sceny. Gita nie mogła powstrzymać łez, gdy zobaczyła omijającego ją bez słowa chłopaka, który jeszcze przed kilkoma dniami był dla niej całym światem. Kate i Camila od razu do niej podeszły i powoli sprowadziły ze sceny.
  • Carol! Agi! - zawołał Guy. - Mógłbym Was o coś prosić.
  • Jasne. - automatycznie zgodziły się obydwie dziewczyny.
  • Możecie ukraść od ekipy dwa megafony i znaleźć tych uczestników, których nazwiska są na kartkach?
  • Spoko. Biorę kartkę z chłopakami. - stwierdziła Carol i uśmiechnęła się do Agi.
  • Ostatni raz. - odpowiedziała jej dziewczyna.
  • Przyprowadźcie ich do nas. - zaśmiała się Mel, widząc zachowanie dziewczyn.
Przyjaciółki zbiegły ze sceny, za kulisami czekali na nie chłopacy z "WAT".
  • Nie mieliśmy okazji pogratulować całej waszej grupie, bo wyglądacie na bardzo zabiegane, ale cieszymy się, że udało się Wam dostać. - powiedział Brock, którego dziewczyny pamiętały z uczelni.
  • My także. Po cichu trzymałyśmy za Was kciuki. - zaczęła Carol i spojrzała wymownie na Agi. - Wyglądanie na fajną, zgraną grupę znajomych, podobnie jak my. Mamy nadzieję, że poznamy się bliżej w domach jurorskich, gdziekolwiek i u kogokolwiek to będzie.
  • Jasne. Z takimi ludźmi na pewno będzie ciekawie i zabawnie. - odezwał się Luke, kolejnych chłopak z uczelni. 
  • Czy wy czasami nie miałyście czegoś zrobić dla jurorów? - spytał chłopak o blond włosach.
  • Kurde, zapomniałabym o tym. - Agi złapała się za głowę.
  • Spokojnie. Kogo mamy pomóc szukać? - zaoferował swoją pomoc Luke. Agi spojrzała na niego zdziwiona, ale przystała na propozycję i wspólnie z resztą zespołu udała się na poszukiwania pięciu nieznajomych dziewczyn. 
Natomiast Caroline miała ułatwioną sytuację, dwóch spośród pięciu zapisanych na kartce chłopaków znała osobiście. Willa i Juliana nie trudno było znaleźć, siedzieli w gronie dziewczyn z "TS" i rozmawiali. Carol podeszła do nich i szybko wyjaśniła, o co prosili ją jurorzy. Will i Julian powstali i poszli za nią zaskoczeni. Szybko odnaleźli się także kolejni dwaj chłopacy- Trent i Jayden. Problem stanowiło odnalezienie ostatniego osobnika. Caroline zauważyła ekipę programu, podeszła do dwóch mężczyzn i wyjaśniła, o co chodzi. Pożyczyli jej megafon, którego natychmiastowo użyła. Jej słowa brzmiały następująco:
  • Jurorzy poszukują chłopaka o nazwisku Russell, chyba Zach, nie mogę rozczytać. Jeśli jest on, gdzieś w pobliżu proszę, aby podszedł do mnie jak najszybciej. - oddała mężczyznom megafon i czekała w zniecierpliwieniu.
Po chwili pojawił się przy niej wysoki, dobrze zbudowany chłopak, który spojrzał na nią zaskoczony.
  • Wyglądasz jak mój były matematyk. - stwierdziła Carol i ruszyła przed siebie. - Mati będzie mnie prześladował do końca życia.
W szóstkę ponownie podążyli na spotkanie z jurorami. Chłopacy mniej więcej wyjaśnili Zach'owi, czego mogą się spodziewać. Na scenie czekała już Agi z pięcioma zdezorientowanymi dziewczynami. Wśród nich znajdowała się Veronica, znienawidzona przez Ann, a która na widok Will natychmiastowo się roześmiała. Trent, Jayden, Julian, Zach i Will ustawili się tuż obok uczestniczek. Carol i Agi zeszły ze sceny, jednak przystanęły, aby usłyszeć co powiedzą im jurorzy. Zaczął Ronan:
  • W tej edycji w szczególny sposób zwracamy uwagę na zespoły. Mają one za zadanie stanowić o sile programu. Dlatego zdecydowaliśmy się na odważny krok i postanowiliśmy, że z obecnych tu dziewcząt utworzymy Super Girlsband, natomiast z chłopaków Super Boysband. - uczestnicy patrzyli na niego nie dowierzając. - No już. Możecie się cieszyć. Widzimy się w domach jurorskich. 
Na scenie wybuchła euforia. Carol i Agi pobiegły do pozostałych przyjaciółek, aby opowiedzieć im o tym co widziały. Kate i Ann nie posiadały się z radości. Czekały, aż Will i Julian pojawią się ponownie, aby mogły im pogratulować. Tymczasem Gita postanowiła wykonać pewien krok. Do końca nie wiedziała, czy jest pewna podjętej decyzji, ale mimo wszystko chciała spróbować. Podeszła do Matta rozmawiającego przez telefon i poprosiła go o przerwanie rozmowy. Chłopak zauważając zdeterminowane spojrzenie swojej dziewczyny, zrobił to o co go prosiła.
  • Chcę porozmawiać. - zaczęła. - A właściwie chcę prosić o wyjaśnienia, bo nie jestem w stanie zrozumieć co robię źle.
  • Nie rozumiem. Niby co mam Ci wyjaśnić. - próbował wybrnąć Matt.
  • Proszę, nie rób z siebie winnego i nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Wszystko jest między nami ładnie i pięknie, a tu nagle z dnia na dzień zaczynasz się zachowywać inaczej, nie odzywasz się, aż w końcu zaczynasz mnie ignorować, jakbym w ogóle nie istniała.
  • Ale..
  • Chcę wiedzieć co zrobiłam nie tak?
  • Zgłosiłaś się do X-Factora. - odpowiedział.
  • Co?- nie mogła uwierzyć.
  • Nadal nie rozumiesz. To mi miało się udać, a nie tobie.
  • Czy ty wiesz co mówisz? Słyszysz się? W ogóle Cię nie poznaje. Zachowujesz się jakbyś nie był tym samym człowiekiem.
  • Życie.. ludzie się zmieniają. - spojrzał na nią beznamiętnym wzrokiem. - I wiesz co? Chyba Cię nie potrzebuję. Muszę teraz skupić się na dalszej karierze, żeby udało mi się dojść do odcinków na żywo.
  • Zrywasz ze mną? - Agatha nie wytrzymała, łzy popłynęły po jej policzkach. Kate, Ann, Caroline, Agi i Camila, które przysłuchiwały się tej rozmowie, podeszły do pary, byłej już pary.
  • Nie możesz jej tak krzywdzić. - odezwała się Kate.
  • Nie krzywdę. Mówię prawdę. - bronił się Matt.
  • Jesteś zwykłą świnią, nie facetem. - wykrzyknęła mu w twarz Caroline.
  • Radzę, zejdź nam z oczy i nigdy się nie pokazuj, bo nie odpowiadam za siebie. - dodała Ann.
Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Uciekł, gdzie pieprz rośnie, czym zwrócił na siebie uwagę jeszcze większej ilości osób. Gita płakała wtulona w Kate.
  • Pora wracać. Musimy odpocząć. - powiedziała Agi i razem, całą szóstką, nie zwracając uwagi na żadnego z chłopaków opuściły budynek i bezpiecznie wróciły do swojego mieszkania.

***
< miesiąc później>

Było około godziny 5 rano, gdy dziewczyny kończyły sprzątanie po swoim wczesnym śniadaniu. Zaspane wraz z walizkami opuściły mieszkanie i za pomocą dwóch taksówek dostały się na lotnisko, znajdujące się na obrzeżach Sydney. Wysiadły na opustoszałym parkingu, wyciągnęły bagaże z samochodów, zapłaciły za podróż i ruszyły do terminali. Kate i Ann szły przodem rozmawiały o swoim kolejnym spotkaniu z Willem i Julianem. Kto jak kto, ale to właśnie te dwie dziewczyny aktualnie najlepiej radziły sobie w sprawach damsko-męskich. Nie wliczajmy może w to Camili, która przez ostatni miesiąc szalała z Joshem, na wszelkie możliwe sposoby. Gita radziła sobie zaskakująco dobrze. Pomimo wieloletniego związku, który zapoczątkował się w liceum, na spokojnie przeżywała kolejne lepsze i gorsze dni, jednak z czasem było coraz łatwiej. Najbardziej na dzisiejszy dzień cieszyła się Agi, która nie widziała Luke, od momentu wspólnego odnajdywania dziewczyn, dziś wylatujących razem z nimi, jako girlsband, ale także ich rywalki. Caroline udała się na randkę z Adillem, jednak spotkanie w głównej mierze skupiało się na towarzyszącej im parze. Czy to dobrze, czy źle nawet ja, wszechwiedzący narrator, nie wiem, ale nadal ta dwójka utrzymywała ze sobą kontakt. Dzisiaj jednak Adil nie był nawet ważny. Najważniejszy także nie był sam lot i poznanie mentora. Najważniejsza była data. Dzisiaj, 8 lipca, dwoje z pośród członków zespołów, biorących udział w X-Factorze, miało urodziny.
Przyjaciółki zatrzymały się przy terminalu. Czekały tam na nie już pozostałe zespoły. Po szybkim przywitaniu, uściskom nie było końca. Na miejscu pojawili się także ludzie z kamerami, mikrofonami i innymi ciekawymi rzeczami i zaczęli nagrywać materiał. Zespoły wymierzały się i stanęły w półkolu. Agi otrzymała do ręki kopertę, w której znajdował się napis z nazwą miasta, do którego nie udadzą. Na sygnał dźwiękowca miała ją otworzyć. 5...4...3...2...1... już! Rozdarła kopertę i spojrzała na nazwę miasta. 
  • Londyn! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. Początkowo wszyscy patrzyli na nią zdziwieni, ale gdy pokazała kartkę, uwierzyli. Wybuchła ogólna radość.
  • To będę najlepsze urodziny w moim życiu. - powiedziała Caroline.
  • Też masz dzisiaj urodziny? - spytał Brock, a dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.






~~~~
PS1. Tłumaczenie tytułu: "Tracimy to, co pewne, dążąc do tego, co niepewne." -> idealny tytuł *_*
PS2. Piosenka-> jak dla mnie idealna <3 kocham!
PS3. Dzisiaj dla mnie wszystko jest idealne, nie wiem, czy to wina magii świąt, czy tego że się nie wyspałam, ale mam nadzieję, że ten rozdział będzie dla Was także idealny :) Enjoy! :D czekam na komentarze :D

Buziaki! <3
Zmęczona K.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

"Maxima enim patientia virtus."

ROZDZIAŁ VI

"Nigdy nie będę w stanie zrozumieć dziewczyn. One chyba porozumiewają się jakimś szyfrem. O co chodzi? I czemu znowu gadam sam do siebie?"- pomyślał Josh, patrząc na przemian na Camilę i resztę zszokowanych przyjaciółek.
  • Czy ktoś mi to wyja... - próbował zacząć cokolwiek mówić, o cokolwiek zapytać, jednak na scenie ponownie pojawiła się kobieta w czarnej koszulce z logiem X-Factora i poinformowała, że kamery zaczną kręcić, a jurorzy pojawią się dosłownie za 5 sekund. 
Wszyscy uczestnicy zaczęli wyczekiwać w kompletnej ciszy. Ktoś odliczał na głos. Światła w całej sali przygasły. 5...4...3...2...1... Kręcimy! Skrępowani uczestnicy spoglądali w stronę sceny. Kurtyna rozdzieliła się na pół i rozjechała na boki. Jurorzy dziarskim krokiem wstąpili na scenę. Na ich twarzach gościły uśmiechy. Wszechobecne stały się głośne oklaski. Jako pierwszy przemówił Ronan, a jego wypowiedź była bardzo krótka, lecz dosadna:

  • Gratuluję. Znajdujecie się na Super Bootcampie. Nasze oczekiwania w związku z tym są ogromne.
  • Wspólnie będziemy pracować nad tym, aby po 3 dniach wybrać TOP 24. Dowiemy się także, którzy z jurorów zostaną mentorami poszczególnych grup wiekowych. Nie stanie się to jednak dzisiaj.- dodała roześmiana Nat.
  • Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale wśród Was znajduje się zwycięzca 4 edycji australijskiego X-Factora! - wykrzyknął Guy, w całej sali rozległy się pomrukiwania. 
  • Oczywiście, że to będziemy my. - Agi zwróciła się do pozostałych dziewczyn.
  • Jednak nie ekscytujcie się tym zbytnio, ponieważ pod koniec tego dnia pożegnamy się z 30 z was. W pierwszym etapie bootcampów zostaniecie podzieleni na 10 osobowe grupy według kategorii i zgodnie z wolą jurorów zaśpiewacie lub nie. - dokończył Guy.
  • Nie zawierajcie przyjaźni, ponieważ to bootcamp, a nie "summer camp". - poradziła Mel.
  • Myślę, że wszystko jest jasne. W takim razie zaczynajmy! - stwierdził Ronan. Sala ponownie wypełniła się oklaskami, a jurorzy znów zniknęli za kurtyną. Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać pracownik ekipy X-Factora rozpoczął wyczytywanie grup:
  • Bell, Brown, Cenere, Marquez, Rooney, Singe, Sierra, Judah, Memon, Russell Aaron- Matt, Will i Adil podnieśli się z miejsc.
  • Powodzenia kochanie. - Gita przytuliła swojego chłopaka, dodając mu otuchy. - Będzie cudownie. Nie poddawaj się!
  • Ann, trzymaj kciuki. Wszyscy trzymajcie kciuki. - szybko powiedział Will. Pożegnał się z przyjacielem i posłał ostatni tego dnia specjalny uśmiech dla Ann.
  • Uff, czas na mnie. Powodzenia Josh, powodzenia dziewczyny. - Adil ruszył za chłopakami, wyglądał na zdenerwowanego.
  • Wydaje mi się, że to wszystko zdecydowanie za szybko się dzieje. - stwierdziła Kate.
  • Oj tak... - zaczął Julian.
  • De Vizio, Manzoni, Oven, Grimsch, Simmons, Hayden, Russell Zach, Brookes, Tisher, Pitch - Julian i Josh wstali, życzyli dziewczynom powodzenia, prosili o mocne trzymanie kciuków i poszli w stronę sceny.
  • Zostałyśmy same. - powiedziała Camila.
  • Pewnie nie na długo. - dodała Carol.
  • Zaczynam się denerwować. - stwierdził Gita.
  • Będzie dobrze. Stres zostawiłyśmy w mieszkaniu. - podniosła ją na duchu Kate.
  • Właśnie, wszystko się ładnie ułoży. - nerwowo zaśmiała się Ann.
  • Nie chce być wścibska, czy coś, ale mamy moment wolnego. Camila, może nam coś wyjaśnisz? - zasugerowała Agi.
  • Jeju, wpadłam na niego przypadkiem, gdy byłam odczytać kolejność castingu. Spodobał mi się, wystarczy? - Camila podniosła głos.
  • Ok, ok. Wszystko wiemy. Luzik. - uspokoiła ją Caroline.
  • Porównując go z Willem, nie ma szans. 
  • Ann... - Kate się zaśmiała.
  • No co. Prawdę powiedziałam. - przekomarzała się dalej dziewczyna.
  • Obydwoje nie mają szans z Luke'm. - dodała od siebie Agi.
  • Fortunate, Good Question, What About Tonight, D & D, The Slaphappy. Grupy zostały podzielone po 5 uczestników. - wyczytał pracownik ekipy.
  • Pora na nas. - podsumowała Kate.
  • Luke jest z nami w grupie. - ucieszyła się Agi.
  • Wszystko ładnie, pięknie, ale musimy się skoncentrować teraz na czymś innym. - odpowiedziała jej Caroline.
"The Slaphappy" podążały razem z innymi zespołami za niskim mężczyzną w średnim wieku. W pewnym momencie zatrzymał się i zwracając się do uczestników, poinformował, że mają tu poczekać na swoją kolej, a gdy ona nadejdzie odpowiednia osoba ich o tym poinformuje. Zespoły znalazły się w małym pomieszczeniu, tuż za kulisami sceny. "WAT" stało pod ścianą żywo gestykulując rozmawiali ze sobą. Kate po raz kolejny zebrała wszystkie dziewczyny w kółku i zaczęła swoją przemowę:
  • W tej chwili rozpoczynamy prawdziwą walkę o nasze marzenia. Zostawiamy za sobą wszystkie problemy, w szczególności te związane z chłopakami i skupiamy się na jednym jedynym celu: przejściu przed bootcamp bez szwanku. Damy sobie radę? - zapytała.
  • Oczywiście. Jasne, że damy radę. - odpowiedziały jej chórem dziewczyny.
Przyjaciółki odwróciły wzrok od Kate i skupiły się na nowej osobie, która chwilę wcześniej pojawiła się w pomieszczeniu. Kobieta donośny głosem oznajmiła, że mają podążać za nią w wyznaczonej kolejności. Jak za moment się okazało, kolejka ta prowadziła prosto na scenę. Dosłownie 2 minuty później zespoły stanęły przed jurorami. Jako pierwsza odezwała się Nat:
  • Spośród Was poprosimy dwa zespoły o wykonanie przygotowanych utworów. Zaczniemy od "Good Question", a później może "What About Tonight". - dziewczyny odetchnęły z ulgą. Nie musiały na razie śpiewać, co było jednoznaczne z tym, że jurorzy są pewni ich talentu. Z zaciekawieniem przysłuchiwały się tym dwóm wykonaniom. Dziewczyny z "GQ" poradziły sobie całkiem nieźle, jednak jurorzy nie byli co do tego, do końca przekonani. Natomiast z "WAT" było jeszcze gorzej. Mel nie potrafiła ukryć słów krytyki, co bardzo odbiło się na postawie chłopaków. Ich wiara w siebie podupadła.
Pomimo wszystko jurorzy miło pożegnali całą "piątkę" uczestników i zachęcili ich do dalszej pracy. Dziewczyny zeszły ze sceny, Agi z zainteresowaniem przyglądała się chłopakom z "WAT".
  • Weź podejdź do nich i powiedź, że Ci przykro z powodu takich ocen jurorów. - zaproponowała Carol.
  • To zabrzmi desperacko. - odpowiedziała Agi. - Liczę, że los jakoś mi pomoże.
  • Obyś tylko się nie przeliczyła. - dodała Gita.
Jurorzy poprosili o zgromadzenie wszystkich uczestników ponownie w głównym audytorium. W ciągu pół godziny wszyscy powrócili do sali. Wtedy przemówił Ronan:
  • W tej chwili nie możecie już patrzeć wstecz. Wasze następne zadanie rozpocznie się właśnie teraz. - na sali rozległy się okrzyki zdziwienia. - Podzielimy Was na zespoły. Otrzymacie piosenki, które zaśpiewacie w wyznaczonych składach. Spotkacie się, nauczycie i wrócicie na scenę, aby zaśpiewać przed nami- jurorami. Połowa z Was niestety dziś się pożegna i powróci do domu. Potraktujcie to zadanie jako wasz bilet i ostatnią szansę na udział w domach jurorskich. Sprawcie, abyśmy byli z Was dumni.
Sala przepełniła się oklaskami, jurorzy zniknęli, a na scenie znów pojawił się mężczyzna, wyczytujące kolejne zespoły wraz z tytułami piosenek, jakie dani uczestnicy zaśpiewają. Liczba osób na sali z czasem się zmniejszała, a przyjaciółki nadal czekały na swoją kolej.
  • De Vizio, Willemse, Simmons, Memon, Tupai, Manzoni, The Slaphappy.
  • W końcu, ile można czekać. - ucieszyła się Agi. Dziewczyny wesoło ruszyły w stronę sceny, podeszły do innych uczestników z ich "zespołu" i usłyszały słowa faceta z ekipy programu:
  • Zaśpiewacie piosenkę James'a Morrison'a "You give me something". Tutaj macie teksty. Została Wam wyznaczona sala nr 69, znajduje się ona na drugim piętrze, możecie tam zrobić sobie próbę. W tym miejscu także dołączy do Was coach od śpiewu i tańca. Powodzenia.
Julian, Nathaniel, Tracy, Adil, Angel, Carmelo oraz wszystkie dziewczyny z "TS" podążyły w stronę wind. Przechodzili korytarzem pełnym uczestników, już rozmawiających o swoich przyszłych wykonaniach. Camila zauważyła stojącego pod ścianą zamyślonego Josha. Szybko odłączając się od grupy, podbiegła do niego.
  • Jak poszło pierwsze przesłuchanie? - zapytała roześmiana, jednak gdy zauważyła minę Josha, uśmiech szybko zniknął z jej twarzy. - Coś poszło nie tak?
  • Zapomniałem tekstu. - odpowiedział smutno.
  • Ups. OMG. Nie pozwolili Ci dokończyć, ani powtórzyć?
  • Nie. Nawet tego nie skomentowali.
  • Ale przecież masz teraz drugą szansę. Możesz się zrehabilitować. Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie. - mówiła nawet nie zastanawiając się nad własnymi słowami. Złapała go za ramię i lekko potrząsnęła. - Słyszysz, wierzę w ciebie. Widzimy się na wynikach. Trzymaj się. - już miała się odwracać i odchodzić.
  • Dziękuję. Jesteś wyjątkowa. - zatrzymał ją, nie musiał nic więcej mówić, jego wzrok oznajmiał wszystko. Camila posłała mu uśmiech, jeden z tym specjalnych i powoli odeszła. "Wyjątkowa, wyjątkowa. Nigdy jeszcze żaden chłopak, tak do mnie nie powiedział." - pomyślała i zadowolona wróciła do przyjaciółek. 
  • Czuję, że coś nam tu się święci. - Kate po cichu zwróciła się do przyjaciółek.
  • Mówisz o tym, że zaraz podejdę do tej laski, która wisi na ramieniu Willa i przywalę jej w twarz z patelni, której przy sobie nie mam? 
  • Ann! Nie poznaję Cię. - Kate patrzyła zdziwiona na przyjaciółkę. Jednak Ann kompletnie nie zwracała na nią uwagi, patrzyła w całkiem innym kierunku.
  • Zazdrość wyczuwam. - zaśmiała się Gita.
  • Gita to chyba nie odpowiedni moment. Ann wygląda na wściekłą. - stwierdziła Agi.
  • Nigdy jej jeszcze takiej nie widziałam. - dodała Carol. - Jeden facet, a jak potrafi zmienić spokojną kobietę.
  • Idziemy? Winda właśnie się pojawiła. - spytała, nie zdająca sobie z niczego sprawy Camila.
  • Jasne. - odpowiedziała Kate i mocno ściskając rękę Ann poszła w stronę windy. W drzwiach przepuścił ją Julian, który ku radości obydwu miał śpiewać w tym samym zespole.
Carol, Agi, Camila, Gita, Kate i Ann przekroczyły próg pokoju nr 69 wraz z pozostałymi uczestnikami. Początkowo nikt się nie odzywał. Jednak z czasem wszyscy zaczęli się poznawać i okazało się, że w pomieszczeniu znajdują się sami przesympatyczni ludzie. Szefem grupy została wybrana 19-letnia Angel, która była nauczycielką śpiewu i jako jedyna potrafiła wszystko ogarnąć. Poprosiła każdego o zaśpiewanie kawałka utworu, aby zaznajomić się z głosami. Cała dwunastka usiadła w kółku i starała się dobrać odpowiednie partie utworu do każdego z uczestników. Większość miała już swoje części, problem stanowił jednak początek utworu, a właściwie to, kto ma go wykonywać.
  • Adil, ty masz z nas wszystkich najmniej. - oznajmiła Angel.
  • Nie chce tego śpiewać. - odparł chłopak.
  • Dlaczego? - spytała siedząca obok Caroline.
  • Nie dam rady.
  • No co ty. Masz niesamowity głos. - pochwalił Nat.
  • Idealnie pasuje w tym momencie. - poparła Nata Agi.
  • Ale... ja nie chce. - Adil pozostawał przy swoim.
  • Na pewno nie zaśpiewam tego ja. - wtrąciła się Tracy. -Ani Angel, ani dziewczyny z "TS" też nie. Ta cała piosenka opiera się na męskim głosie.
  • Ja, Nat i Julian mamy całkiem sporo. - stwierdził Carmelo. 
  • W grupach chodzi o to, aby każdy miał szansę wykazania się. Chcemy Ci taką dać. - podsumował wszystko Julian.
  • Dasz sobie radę. - odezwała się mocno zmotywowana Camila.
  • Właśnie. - poparły ją Gita i Kate. Ann nie odezwała się ani słowem.
  • Ok, ale z góry za wszystko przepraszam.
Rozpoczęły się próby. Faktycznie pierwsze wersy utworu stanowiły nie lada wyzwanie dla Adila. Jednak przejmowały się tym, tylko dwie obecne na sali osoby. Czas upływał w wesołej atmosferze. W całej pracy więcej było śmiania, wygłupiania się i rozmawiania niż ćwiczenia, jednak grupa radziła sobie całkiem nieźle. Gdy pojawił się Gary, coach od wokalu, pochwalił zgromadzonych na sali i zachęcił do dalszej pracy. Szybko zniknął, ponieważ uznał, że za dużo i tak nie jest w stanie pomóc. Gdy nadeszło popołudnie, po krótkim posiłku zespół, jak się okazało 8 w kolejności, czyli ostatni na liście udał się na próbę choreografii. Ashley, coach od tańca, dołożył wszelkich starań, aby zapanować nad roześmianym towarzystwem. Gdy mu to się udało przedstawił mi choreografię i przez godzinę przyglądał się, jak ją opanowują. Gdy uznał, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wysłał ich na odpoczynek, aby zregenerowali siły, ponieważ za godzinę mieli wystąpić przed jurorami. 
Ostatni sprawdzian tego dnia zbliżał się nieuchronnie. Czas pędził. Grupa 8 czekała za kulisami na swoją kolej. Angel rozmawiała z Tracy, Nathaniel próbował na wszelkie możliwe sposoby się uspokoić, Julian z Kate nie potrafili się od siebie oderwać, okazało się, że mają wiele wspólnych tematów, Gita zamartwiała się sms'em od Matta, który informował ją o tym, że jego zespołowi poszło nie najlepiej, Koza biła się z pewną brunetką, w swoich myślach, a Caroline, Agi i Camila plotkowały. W pewnej chwili na korytarzu pojawił się zdenerwowany Carmelo:
  • Czy coś się stało? - zaniepokoiła się Angel.
  • Adil.. powiedział, że nie wystąpi. - oznajmił Manzoni.
  • Co? - zdziwiła się Tracy.
  • Cała nasza praca pójdzie na marne. - dodała Gita.
  • Nie może tak po prostu zrezygnować. - powiedział Nat.
  • Nie zrezygnuje, jeśli ktoś przemówi mu do rozsądku. - zasugerowała Kate.
  • Ja próbowałem i to nic nie dało. - odparł Carmelo.
  • Nie miałam na myśli ciebie. - powiedziała Kate.
  • A kogo? - spytała Camila.
  • Czy to nie oczywiste? Carol powinna tam pójść! - stwierdziła Agi.
  • Nie, nie pójdę tam. Nie odchodzi mnie to. - zaprzeczyła Caroline.
  • Dobrze wiemy, że jest inaczej. Nie daj się prosić. - odezwała się Ann.
  • Zrób to dla nas wszystkich. - poprosiła ją Angel.
  • Ok. Robię to dla Was. - ostatecznie dziewczyna się zgodziła. - Carmelo? Zaprowadzisz mnie? - spytała.
Spoglądając na Kate, ruszyła za pośpiesznie idącym Manzoni'm. Przejście zza kulis do toalet trochę im zajęło. Adil podobno przesiadywał w męskiej toalecie. Caroline już łapała za klamkę, gdy facet z obsługi ją zatrzymał:
  • Przepraszam, ale nie może pani tam wejść.
  • W tej chwili mogę. Carmelo, panu wytłumaczy. - wyjaśniła i zniknęła za drzwiami.
Znalazła się w jasno oświetlonym pomieszczeniu. Nigdy jeszcze nie wtargnęła do męskiej toalety, gdy ktoś się tam znajdował. Ruszyła w przeciwległym kierunku, ponieważ zauważyła skuloną postać, siedzącą pod ścianą. To był Adil. Nie zauważył jednak, że ktoś poza nim znajduje się w łazience.
  • Chyba nie chcesz nas tak wystawić? - Carolina odezwała się, starając zachować się najspokojniej jak umiała.
  • Co Ty tutaj robisz? Nie możesz tu wejść. - podniósł głowę i spojrzał na nią zapłakanymi oczyma.
  • Dla mnie nie ma nic niemożliwego i dla ciebie też tak powinno być. A tym czasem poddajesz się w może najważniejszym momencie w swoim życiu. - dziewczyna starała się nawiązać z nim kontakt. Także przysiadła przy ścianie i próbowała zwrócić jego uwagę na siebie. - Dasz radę, rozumiesz? Masz niesamowity głos. 
  • Nie dam. Nie potrafię tego zaśpiewać, tak jakbym chciał. - ponownie spuścił wzrok.
  • Posłuchaj. A właściwie nie. Spójrz na mnie. - Carol podniosła głos i zwróciła się do niego. Zrobił tak jak prosiła. - Za kulisami w tej chwili stoi dziesięć wspaniałych osób, które opóźniają nasz występ, abyś także ty miał w nim swój udział. Nie możesz ich zawieść. Wierzą w ciebie.
  • Nie obchodzi mnie co myślą. Oni potrafią zrobić to wszystko beze mnie. Są wspaniali.
  • Ale mimo wszystko, czekają tam! I wysłali mnie tutaj, bo wierzą, że wrócisz tam razem ze mną.
  • Dlaczego właśnie ciebie?
  • A bo ja wiem?! Dziewczyny chyba uwierzyły w te twoje słowa o małżeństwie, szczególnie Kate.
  • Mówiłem serio. - w toalecie zapadła cisza. Caroline walczyła z myślami, co właściwie ma teraz powiedzieć. A Adil? Wiedział już, że zaraz razem wrócą do grupy, jednak czekał na jej kolejny ruch. 
  • Pamiętasz jak Ci powiedziałam, że mnie irytujesz? - w końcu się odezwała.
  • Jasne, pamiętam każde twoje słowo.
  • Moja irytacja przerasta już wszelkie granice. Nikt mnie nigdy tak nie denerwował jak Ty.
  • Uznam to za komplement.
  • Boże.. Podniesiesz w końcu swój tyłek i wrócisz ze mną do reszty? - Carol podniosła się z podłogi i postawiła go przed ostateczną decyzją.
  • Tak, ale pod jednym warunkiem. - spojrzał na nią nieśmiałym wzrokiem.
  • Jakim?
  • Umówisz się ze mną.
  • Huhu, śmiało sobie poczynasz. - popatrzyła na niego kompletnie zdziwiona. - Ale zrobię to, pod jednym warunkiem! - stwierdziła.
  • Jakim? - zapytał uradowany.
  • Camila i Josh pójdą z nami. - podniosła brew i spojrzała na niego cwaniacko.
  • Jak sobie życzysz.
  • A teraz wracajmy, ale proszę Cię nie mów na razie o tym nikomu.
  • Ok. - niespodziewanie złapał ją za rękę i razem wyszli z toalety. Nie zauważyli nigdzie Carmelo, dlatego udali się prosto za kulisy. Zobaczyli całą grupę, która wyczekiwała zniecierpliwiona i wspólnie ruszyli na scenę, a tam czekali już jurorzy.
  • Jak Ci się udało Go tu sprowadzić i czemu trzymaliście się za ręce? - Agi nie umknął żaden szczegół.
  • Wytłumaczę wszystko w swoim czasie. A teraz: do dzieła. Mamy wojnę do wygrania.
Cała dwunastka dzielnie wkroczyła na scenę. Po ponownym przywitaniu się z jurorami i oznajmieniu jaką piosenkę wykonają, ustawili się na swoich miejscach i wszystko samo potoczyło się dalej. <"You give me something" 0:34 -> część "TS" :)> Reakcja jurorów po występie była jednoznaczna. Udało się, wszystko się idealnie udało. Wszyscy zeszli ze sceny szczęśliwi, zaczęli sobie gratulować i dopiero chwilę później zauważyli, że w pomieszczeniu znajdują się także pozostałe grupy. Niektórzy wyglądali na zasmuconych i stanowili oni większość uczestników. Inni po prostu czekali na to co stanie się, gdy ponownie staną na scenie, a jurorzy ogłoszą wyniki. Gita natychmiast podbiegła do Matta, który nawet nie miał ochoty z nią rozmawiać. Dziewczyna patrzyła na niego prawie ze łzami w oczach. Zostawiła go i wróciła do przyjaciółek. Agi spoglądała w stronę "WAT". Byli zadowoleni i rozgadani, więc wszystko pewnie poszło po ich myśli. Camila rozmawiała z Joshem, który dziękował jej za wszystko, a Caroline i Adil spoglądali w ich stronę. Kate ponownie zagłębiła się w rozmowę z Julianem, który nie przestawał się zachwycać fragmentem wykonanym przez dziewczyny, głównie chwalił swoją rozmówczynię. Wszystkie przyjaciółki były czymś zajęte, więc nie zauważyły, że Ann zniknęła. Dziewczyna podeszła do Willa, który wymieniał uwagi z "brunetką" i bez zbędnych zapowiedzi odezwała się:
  • Hej. Jak poszło? Miałam trzymać kciuki i to robiłam, więc mam nadzieję, że wszystko się udało.
  • O hej. - chłopak wyglądał na zakłopotanego. - To miłe i widocznie pomogło, bo jurorzy nas pochwalili. 
  • Z takim głosem, jak twój musieliście dać radę. - Ann posłała Willowi najwspanialszy uśmiech. 
  • Jestem Veronica, a Ty to kto? - wtrąciła się brunetka.
  • To Ann, moja... znajoma. - przedstawił ją szybko Will.
  • Miło mi, ale musimy jeszcze z Willem omówić pewne sprawy. Możesz nas zostawić? - odezwała się, jakby nie zwracając uwagi na chłopaka.
  • Właściwie to nie mamy już, o czym rozmawiać. - chłopak w końcu się odezwał. - Ann widziałaś tu gdzieś Juliana? - zupełnie zignorował Veronicę.
  • Tak, flirtuje z Kate, ale żadne z nich się jeszcze do tego nie chce przyznać. - odpowiedziała mu dziewczyna.
  • Wiesz chyba Cię nie poznaję. Wydawałaś się skryta i nieśmiała.
  • Bo taka jestem, ale trochę już Cię poznałam. - wyjaśniła. - A poza tym, nie pozwolę tej idiotce się do Ciebie zbliżać. - dodała po cichu, tak aby nie był w stanie jej usłyszeć.
Wyczekiwanie za kulisami nie trwało długo. Po pół godziny jurorzy zaczęli prosić do siebie kolejne grupy. Do sali wracali tylko Ci uczestnicy, którzy przeszli dalej. I tak Agi zobaczyła wracających chłopaków z "WAT", którzy celebrowali swoją radość na różne sposoby. Przechodząc obok grupy dziewczyn, zauważyła, że Luke puścił jej oczko. A może było to tylko złudzenie? Uradowany powrócił także Josh, którzy od razu podbiegł do Camili i ją przytulił. Razem z nim pojawił się Matt, jednak nie okazał on żadnych emocji, nawet nie spojrzał na Gitę. Był zazdrosny, że jej wszystko przychodziło z większą łatwością. Po pewnym czasie w sali ponownie pojawili się także Will i trzech innych chłopaków oraz Veronica. Will roześmiany i szczęśliwy podszedł do Ann i życzył jej połamania mikrofonu, bo właśnie nadeszła pora na grupę nr 8. Cała dwunastka spokojnie weszła na scenę. Stanęli w szeregu. Jedynym jurorem, który się odezwał był Guy. Mówił stonowanym głosem:
  • Co niby mam Wam powiedzieć? Śpiewaliście jako ostatni. Zespoły przed Wami w większości zaprezentowały się źle i mieliśmy obawy, że z Wami też tak będzie. Jednak miło się rozczarowaliśmy. Możecie się cieszyć. Wszyscy przechodzicie dalej. Byliście niesamowicie. Grupa najbardziej utalentowanych osób. Dziękujemy.
Wszyscy wybuchnęli niepohamowaną radością. Uściskom i podziękowaniom nie było końca. Razem, trzymając się za ręce, wszyscy zeszli ze sceny i z resztą uczestników celebrowali swoje zwycięstwo w pierwszym dniu bootcampów. A co przyniesie jutro? Dowiemy się jutro.




~~~~
PS1. Strasznie długi ten rozdział i strasznie długo go męczyłam, ale udało się. Napisałam! :D Chce tylko teraz wiedzieć, jak podoba się Wam mój prezent gwiazdkowy? :D
PS2. Tłumaczenie tytułu: "Największą zaletą jest cierpliwość". A musicie mieć dla mnie wiele cierpliwości =)
PS3. Piosenka :D wybór dziś jest prosty :D chwalę się tym dzisiaj, każdemu :D
PS4. Wszystkie opisane wydarzenia, piosenki oraz zachowanie Adila i wypowiedzi jurorów są autentyczne. Poza oczywiście rolą dziewczyn z "TS." :)

Directionersko-Tonightersko-Collectove'ersko-JackowoFinnowe <dla Agi> buziaki !
K.




wtorek, 20 listopada 2012

"Gombrowiczowskie przemyślenia K. - part I"

środa, 21 listopad 2012 r.

1) Pamiętajcie! Izabela Łęcka pomimo tego, że głupia, prostytutką nigdy nie była.

2) Nie korzystajcie z cytatów z piosenek Edyty Górniak.

3) Psujcie niespodzianki urodzinowe. Jubilat(ka) nigdy tego nie zapomni, szczególnie jak nie spodziewa się kompletnie niczego, bo urodziny dopiero za 19 dni.

4) Czekajcie z przesłuchaniem najnowszej płyty ukochanego zespołu do ostatniego momentu. Wtedy stukanie waszego podekscytowanego serca będzie wyznaczać rytm każdej piosence, ciągłe dreszcze dodadzą jej perfekcyjności, a uśmiech, który pojawi się na waszej twarzy nada sens życiu.

5) Dziewczyny! Wierzcie w idealnych facetów. Znam nawet takich pięciu:

  • Niall Horan
  • Harry Styles
  • Lou Tomlinson
  • Liam Payne
  • Zayn Malik
6) Kibicujcie z całych sił swoim faworytom w programach telewizyjnych. Wierzcie w nich i wspierajcie. A nawet jeśli zdobędą trzecie miejsce, choć wszyscy liczyli na wygraną, pozostańcie przy nich i nie udawajcie, że Was to nie dotknęło, bo to nie prawda. Przegrana zawsze boli.

7) Nie dajcie sobie wmówić, że ukochaną Wertera była Lotta, tak naprawdę był nią Goethe. A Justyna z "Granicy" w rzeczywistości nazywała się Boleborza, Nałkowska po prostu pomyliła nazwiska.

8) Wierzcie w cuda. Nigdy nie wierzyłam, że popłaczę się słysząc "Use Somebody", szczególnie jako cover. Wszyscy wiedzą, że nienawidzę coverów tej piosenki. A jednak przyszedł taki jeden dzień, w którym <^_^zrobiłam to :'(




***
PS1. Uznaję ten post za mały przerywnik w opowiadaniu :)
PS2. Trzecie miejsce The Collective < bądź "Mati & The Team> boli. Agi i ja na tą wiadomość zareagowałyśmy przewidywalnie < niemożliwe stało się możliwe>. Ostatnio strasznie się z nimi zżyłam i po prostu nadal nie wierzę, że im się nie udało. Ale... ale 1D też zajęli trzecie miejsce :) Oby dorównali im karierą, czekam na ich pierwszą płytę =)
PS3. Jutro matematyka wita, także idę skoczyć z okna :O


Dziś tylko Collective'owskie buziaki xxx
K.


poniedziałek, 19 listopada 2012

"Nihil dat fortuna mancipio."

ROZDZIAŁ V

"Dlaczego znowu trafiło na mnie?"- pomyślałam i wściekle tupnęłam, przez co zwróciłam na siebie uwagę wszystkich przechodniów, wspólnie ze mną, czekających na zielone światło. "Zawsze ja, zawsze. Camila, ta która zawsze wpada w kłopoty. Jeszcze to pieprzone światło, zmień się, no dalej! " - wykrzyknęłam w myślach, chociaż i tak byłam już bardzo spóźniona. "Pieprzę, może uda mi się jakoś przebiec zanim samochód pojedzie." - podjęłam decyzję i ruszyłam przez jezdnię, pomimo zbliżającego się auta. Szłam szybko, ale jak się okazało to nie wystarczyło. Usłyszałam pisk hamulców, równocześnie czując czyjeś ręce popychające mnie do przodu. Upadłam wprost na krawężnik. Bolało. Moje kolana, dłonie, wszystko. "Ale jestem głupia. Głupia. GŁUPIA!" - skarciłam się, jak mogłam zrobić coś tak idiotycznego. Zaczęłam płakać, przecież byłam prawie o krok od ...

  • Nic Ci nie jest? - usłyszałam łagodny męski głos. Podniosłam głowę, odgarnęłam posklejane kosmyki włosów i spojrzałam prosto w twarz mojego wybawcy. Anioł, mój anioł stróż. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Natomiast on złapał mnie w pasie i pomógł mi wstać.
  • Jakoś dojdę do siebie. - wyrzuciłam w końcu. - Dziękuję. Uratowałeś mnie. - zaczęłam, a łzy znowu spłynęły po moich policzkach. Chłopak powoli otarł je kciukiem i lekko uśmiechając się powiedział:
  • Gdybyś mi pozwoliła... mógłbym robić to codziennie. - Kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zaskoczył mnie. Czy ten drugi raz w jego ramionach to jakiś znak? A może przeznaczenie?
  • Josh... ja... - próbował mu coś odpowiedzieć, ale jak miałam ubrać w proste słowa, to co właśnie czułam?
  • Camila... CAMILA! - usłyszałam wyraźny i donośny głos. Ktoś trzymał mnie za ramię i nim potrząsał. - CAMILA, OBUDŹ SIĘ! - otwarłam oczy i zobaczyłam wkurzoną Carol, zwijające się ze śmiechu Agi, Gitę i Ann oraz przerażoną Kate.
  • Co się stało? - dziewczyna zapytała zdziwiona.
  • Zasnęłaś. - wytłumaczyła między kolejnymi chichotami Agi. 
  • Na ramieniu Caroline. - dodała Gita.
  • I w pewnym momencie zaczęłaś płakać. - dorzuciła Ann.
  • Przez co teraz mam mokrą bluzkę. - wyrzuciła przyjaciółce Carol. - Dosłownie za moment zaczyna się bootcamp, a ja mam mokrą bluzkę! Rozumiesz?
  • Prze-rzee- praszam?- Camila się zawahała.
  • Oj tak. Masz za co. 
  • Wybaczysz mi? - dziewczyna nadal nie mogła otrząsnąć się z szoku. "Czyli to wszystko, to tylko sen. Dlaczego?" - pomyślała i posmutniała.
  • Uważam, że jeśli wyjaśnisz nam kim jest ten tajemniczy Josh... 
  • Oby to nie był Josh Devine. - wtrąciła Gita i posłała Camili groźne spojrzenie.
  • ... to Caroline na pewno Ci wybaczy. - zakończyła Ann.
  • A co jeżeli nie zechce Wam tego powiedzieć? - zapytała, a na jej policzkach pojawiły się zaczerwienienia.
  • I tak się dowiemy. Agi opowie nam, co mówisz przez sen w nocy. - stwierdziła Kate.
  • W takim razie poczekacie sobie. Bo nic nie powiem. Ani teraz, ani przez sen.
  • Jeszcze się przekonamy. - podsumowała Carol.
Było parę minut po 7 rano. Przyjaciółki powoli zaczęły zabierać się do opuszczenia Starbucks'a, który znajdował się na przeciwko głównej areny widowiskowej w Sydney. Z nadal parującymi kubkami w rękach ruszyły w stronę ogromnego gmachu, w którym niecałe dwa tygodnie temu przeszły do następnego etapu X-Factora, jednego z najlepszych muzycznych show emitowanych w telewizji. Dzisiaj miał rozpocząć się bootcamp. Najtrudniejsza część programu, która stanowiła największe wyzwanie. Uczestnik kontra stres. To właśnie ta rywalizacja w najistotniejszy sposób decyduje o dalszej przygodzie w programie. Do etapu w domach jurorskich na pewno nie przejdzie ten, kto nie potrafi poradzić sobie ze stresem i nerwami. Kate, Caroline, Camila, Ann, Agi i Gita czuły się pewnie, jednak nie wiedziały jak zareagują, gdy stres osiągnie maksimum. Weszły do areny. Zobaczyły ściany oblepione plakatami i prawie puste korytarze. Pojawiły się na miejscu z dość sporym zapasem czasu, dlatego spokojnie mogły znaleźć audytorium. Otwarły duże drzwi i znalazły się na widowni. Usiadły w jednym z pierwszych rzędów, w których miejsca zajmowało już parę osób. Jednak nie było tam jeszcze nikogo znajomego. Przyjaciółki zaczęły powtarzać kolejne punkty planu, które tworzyły przez ostatni tydzień. Wszystko miały dopięte na ostatni guzik. Piosenki wybrane, tekst idealnie wyuczony na pamięć, a tabletki uspokajające połknięte. Niecierpliwie wyczekiwały rozpoczęcia. Sala z czasem zaczęła się napełniać. Pojawiło się nawet kilka znajomych twarzy, które pamiętały jeszcze z oglądania ich z widowni. Caroline i Agi plotkowały, odgadywały i przekrzykiwały się nawzajem w takim tempie, że mało kto był w stanie je zrozumieć. Kate z Ann szeptały, nie chciały, aby ktokolwiek mógł podsłuchać ich rozmowę. Raz po raz Ann rozglądała się po audytorium, jednak nie mogła znaleźć, tego kogo chciała zobaczyć. Gita zajęta była wspieraniem Matta, który pojawił się krótko po dziewczynach. Chłopak był kłębkiem nerwów, co niestety wpływało negatywnie na humor Agathy. Nerwowo poprawiała włosy i ciągle powtarzała " nie martw się tak, będzie dobrze". Cicho i spokojnie siedziała jedynie Camila, pogrążona w rozmyślaniach, w uszach miała słuchawki, co stanowiło barierę między jej osobistym, małym światkiem, a tym co się działo wokół niej.

  • Myślisz, że zagadają? - spytała Agi Carol.
  • Niech tylko spróbują tego nie zrobić. - roześmiała się przyjaciółka.
  • Ale proszę Cię, żadnych sarkastycznych uwag, które mogłyby mnie zawstydzić.
  • Hm.. ok! - Caroline przytaknęła. - Ale skoro ja mam nie dawać żadnych sygnałów Luke'owi, że niby ty coś, no wiesz. To ty będziesz musiała mnie bronić przed napastliwym Adilem, o ile się pojawi. Oby nie. - dziewczyna podniosła obydwie brwi.
  • Fajny z niego facet, nie narzekaj. Lepszy niż ten z uczelni. Kujon jakiś. Proszę Cię... 
  • Agi...
  • Ok, będę twoim ochroniarzem. 
  • Wykorzystując to, że Camila nie ma z nami kontaktu pytam: Kto to Josh? - Caroline dręczyło to pytanie od chwili pobudki Camilsona w kawiarni.
  • Nie mam pojęcia, nic mi o żadnym Joshu nie mówiła. - oburzyła się Agi. - A przecież mówi mi prawie wszystko.
  • Też nas to ciekawi, kim jesteś tajemniczy Joshu? - do rozmowy wtrąciła się Ann.
  • Jak będzie chciała to nam w końcu powie. - stwierdziła Kate.
  • Jeśli to będzie Josh Devine, to zabiję. - dodała Gita.
  • O kim rozmawiacie? - zagadnął Matt.
  • A tak plotkujemy. Babskie sprawy. - odpowiedziała mu Agatha.
  • To lepiej nie będę się wtrącać. - stwierdził chłopak i wygodniej rozsiadł się w fotelu.
  • Dobra decyzja.
Na scenie pojawiła się kobieta w średnim wieku, ewidentnie należała do ekipy programu, na co wskazywała jej koszulka. W ręce trzymała mikrofon. Chwilę później w całym audytorium rozległ się jej głos:
"Proszę, aby wszyscy zajęli miejsca. Jurorzy powinni się pojawić lada moment." Uczestnicy zaczęli zajmować pozostałe, puste krzesła. Widownia zapełniła się, wszyscy wyczekiwali na przybycie mentorów.

  • Słyszysz? - Ann zapytała Kate.
  • A co niby mam usłyszeć? - zdziwiła się dziewczyna.
  • Wsłuchaj się, ten głos z tyłu. - wyjaśniła. - Tylko proszę nie obracaj się. - Ann sztywno usiadła i skierowała spojrzenie prosto przed siebie.
  • "To była ostatnia płyta. Rozumiesz?"- Kate usłyszała męski głos, szybko go rozpoznała i roześmiana spojrzała na przyjaciółkę.- To on?
  • Tak. Kto inny opowiadałby o płycie Bryana i ładnej dziewczynie, ładnej, Boże, która zwinęła mu ją sprzed nosa? 
  • Odwróć się i zagadaj. - zasugerowała Kate. - Korzystaj z okazji. 
  • Nie. Nie. Nie.
  • Co się dzieje? - spytała zaciekawiona Gita.
  • Will siedzi za nami, a Ann nie chce zagadać. - wyjaśniła Kate.
  • CO? - krzyknęła Agatha. - TEN OD PŁYTY BRYANA W GALERII? ZAGADAJ, ALE TO JUŻ! - dziewczyna nie mogła się powstrzymać, czym zwróciła uwagę dwóch siedzących za przyjaciółkami chłopaków.
  • Ann? - nieśmiało spytał jeden z nich - Will, kierując swoje pytanie do fanki Adamsa.
  • Dzięki Gita. - wymruczała Ann i z uśmiechem numer 13 odwróciła się w stronę chłopaka.- Will? Miło Cię znowu widzieć. Zamówienie doszło?
  • Jeszcze nie. Ale to tylko i wyłącznie twoja wina. - chłopak pewnie spojrzał na Ann.
  • Milej się nie dało? - spytał go, siedzący obok brunet. Kate wróciła na niego uwagę już wcześniej. Miała dobrą pamięć do twarzy, kojarzyła chłopaka z castingów. "Julian, tak. Właśnie tak miał na imię." - powiedziała sama do siebie.
  • Jestem Agatha. - Gita zwróciła się w stronę chłopaków. - Ann dużo nam o tobie opowiadała.
  • Gita... - Ann traciła cierpliwość.
  • Mam nadzieję, że same dobre rzeczy. - Will się roześmiał, widząc minę Ann. 
  • Mógłbyś mnie przedstawić? - zasugerował brunet, siedzący obok.
  • Jasne. To Julian, mój kumpel.
  • Miło nam. - odpowiedział Gita.
  • Pamiętam Cię z castingów. - wyrwało się Kate. - Czy ja to powiedziałam głośno?
  • Tak, nie martw się. Nie tylko ty się skompromitowałaś tego jakże cudownego ranka. - dodała Ann.
  • Jestem Kate. - szybko dorzuciła i oblała się rumieńcem.
  • Podobało Ci się chociaż, ja jakoś nie jestem specjalnie zadowolony? - Julian widocznie się zaciekawił.
  • Jasne, było świetnie. Dostałeś cztery "taki". Po co narzekać? - odpowiedziała Kate.
  • Perfekcjonista. - podsumował Will, lecz zamiast spojrzeć na Kate, uśmiechnął się do milczącej Ann.
~~~~
Agi z Caroline chwilowo żyły w całkiem innym świecie. Nie zwracały uwagi, na to w co wplątały się Kate i Gita, a w szczególności bezbronna Ann. Agatha zauważyła potencjalne Ciacho nr 1 po lewej stronie i wraz z Carol nieustannie obserwowały poczynania całej piątki, która wchodziła w skład "WAT". Wygłupiali się, popisywali i generalnie nie potrafili usiedzieć spokojnie na tyłkach. Obok dziewczyn ciągle zanurzona w muzyce siedziała Camila, którą "sen" całkowicie wyprowadził z codziennej równowagi.

  • Możemy się obok Was dosiąść? - Caroline usłyszała znowu ten sam głos. Zanim się odwróciła, wiedziała, kogo zobaczy.
  • Agi.. ratuj. - pisnęła i szturchnęła przyjaciółkę, która od razu zrozumiała o co, a właściwie o kogo chodzi. - Uważasz, że to konieczne? - dziewczyna w końcu zdecydowała się odwrócić i odpowiedzieć na pytanie. Zauważyła tą samą, roześmianą twarz, co ostatnio.
  • Na szczęście dla ciebie, nigdzie w pobliżu nie ma wolnych miejsc. - Adil odpowiedział i uradowany rozsiadł się na fotelu. Tuż obok niego pojawił się drugi chłopak, który także usiadł i zaciekawiony przyglądał się dziewczynom.
  • Dasz jej kiedyś spokój? - Agi wczuła się w rolę.
  • Może na starość, jak już będziemy małżeństwem z długim stażem. - dziewczyny spojrzały na niego zdziwione, takiej odpowiedzi się nie spodziewały. Nawet Camila zdjęła słuchawki i zaczęła przysłuchiwać się rozmowie. Zauważyła chłopaka spoglądającego zza pleców Adila, szybko wstała i próbował przedostać się do wyjścia, czym zwróciła na siebie uwagę wszystkich. Ann, Kate i Gita oderwały się nawet od konwersacji z Willem i Julianem.
  • Gdzie się wybierasz? - spytała Agi.
  • Do toalety. Natychmiast. - odpowiedziała.
  • Ale źle się czujesz? - spytał nieznany żadnej z przyjaciółek chłopak.
  • Nie, wszystko w porządku. - dziewczyna posłała mu szybkie spojrzenie. Agi i Carol zdążyły zauważyć rumieniec z każdą chwilą coraz bardziej powiększający się na policzkach Camili. Przyjaciółki wymieniły spojrzenia. Kate, Ann i Gita patrzyły ze zdziwieniem. Rozmowie przyglądali się nawet chłopacy z tyłu.
  • Może jednak pójść z Tobą? - zaproponował chłopak.
  • Nie, pójdę sama. - mówiła coraz słabiej Camila. - Naprawdę nie musisz się martwić. - chłopak mimo to wstał. - Josh, wszystko jest okej, naprawdę.
  • Josh? - powiedziała Agi.
  • Josh? - powtórzyła Caroline.
  • JOSH??? - krzyknęły Kate i Ann.
  • Masz szczęście, że to nie Devine-Boski. - dodała Gita.
Will, Julian, Adil, Matt i przede wszystkim Josh patrzyli na dziewczyny jak na wariatki. Kompletnie nie mieli pojęcia, o co chodzi.

  • Chyba się pogubiłem. - stwierdził Matt.
  • Normalnie, jak jakaś komedia. - dorzucił Will. - Dziewczyn nikt nigdy nie zrozumie. 
  • Kelner, popcorn poproszę. - Julian podniósł rękę i pstryknął palcami. - A poza tym, ten kanon wyszedł wam prawie idealnie.
  • Dlaczego to ja nie jestem w centrum zainteresowania? - Adil udał zasmuconego.
  • Tego się nie spodziewałam. - wydusiła z siebie Agi i spojrzała zdezorientowana na wszystkie przyjaciółki. Ostatecznie utkwiły one spojrzenie w Camili, która w tej chwili była kompletnie purpurowa.



***
PS1. Kamilson!!! jak? bardzo, bardzo źle? zaskoczyłam Cię? :D a Wam dziewczyny jak się podoba, jakies sugestie? :D
PS2. Tłumaczonko: " Los niczego nie daje na własność". :) <lubię ten cytat>
PS3. Piosenka, piosenka -> tak dawno jej nie słuchałam :D (y)
Kończę, dzisiaj tylko 3 "ps'y" :O

Directionerko-Tonightersko-Collective'owskie buziaki xxx
K.